Featured

Grzybki 2

Widzę, że mamy same mykolożki wśród czytelników, czyli post o grzybach się spodobał. Więc czas na drugą część (na razie ostatnia, ale jak przyjdzie sezon, to będzie więcej) 😀

Zaczynamy od tworu opieńko podobnego. Zdjęcie wykonano w maju 2023 w okolicach Golubia-Dobrzynia.

Yyyy… tak. Okolice i czas wykonania z poprzedniego zdjęcia.

Bardzo ładny grzybek „opienny”, ale raczej nie opieńka. I chyba trochę smutny, bo ten kapelusz tak zwisa. Również maj 2023, ale okolice Góral.

Kolejny grzybek „opienny”. Tym razem lipiec 2023 i okolice Lidzbarka/Klonowa.

Przenosimy się do listopada, czyli teoretycznie końcówka sezonu grzybowego.

Pierwszy to ponownie muchomor czerwonawy, a drugie prawdopodobnie gołąbek. Chociaż na tym zdjęciu podobny też jest do tegoż muchomora. Więc czasami ciężko stwierdzić. Okolice Płowęża.

Takie coś ładnego, co przypomina kolorem ciasto biszkoptowe. Może jakaś huba?

Opieńka?

Coś podobnego było już w poprzednim poście.

To już znane, lubiane i szanowane zdjęcie z purchawką olbrzymią. Okolice Łasina.

Prawdopodobnie olszówki, a biały kolor świadczy o przegniciu. Też gdzieś koło Łasina.

To samo, co cztery zdjęcia wcześniej. Tylko tu więcej czerni, może jeszcze nie całkowicie przegnił.

Leśny wysyp leśnych grzybków.

Dwie dorodne sowy w kwiecie wieku. To już prawie okolice Grudziądza. Kolejne zdjęcia również 😀

Na tych dwóch zdjęciach sprawa jest oczywista. Ten drugi muchomorek troszkę obżarty przez robactwo.

I kolejny piękny podgrzybek.

Tu również podgrzybki, tylko widziane z góry.

To coś chyba nazywane jest kozią bródką?

No to jeszcze kilka bezimiennych ziomeczków. Zostawiam to Wam 😀

1

2

3

4

5

6

7

8

To na razie by było na tyle. Do następnego razu!!! ❤ :*

Featured

Grzybki 1

Uwaga, specjalista mykolog, czy tam mykolożka (w dzisiejszych czasach lepiej użyć obu tych form) poszukiwany/poszukiwana na cito!!! A kim się taki specjalista zajmuje? Odpowiedź w tytule posta 😀 Bo jakkolwiek z jadalnymi sobie radzę i wiem, które zbierać, tak trujące i niejadalne są dla mnie czarną magią. Rozpoznaję parę muchomorów, które są łudząco podobne do tych zjadliwych, ale tak to generalnie jest fatalnie 😀 Zatem czekam na Wasze opinie/komentarze. Jedyne co mogę podać, to okolice i datę zbioru, a właściwie znalezienia, bo większość zostawiłem żeby rosły dalej 😀 Dobra, bez zbędnego bajdurzenia, jedziemy z tematem.

Jakaś purchawka? Okolice Brodnicy, a dokładnie Bobrowiska

Prawdopodobnie gołąbek. Okolice te same.

Ładny, szarawy, puchaty i prawdopodobnie niejadalny.

Te trzy akurat nie budzą wątpliwości. Czubajka kania, zwana przez wielu grzybiarzy sową. Smaczna, jadalna, bardzo dobra podsmażona w formie kotletów. Również znalezione na Bobrowiskach. Warto wspomnieć, że jest to bardzo malutki skrawek lasu, a zawsze obfituje w grzyby. Ta wycieczka miała akurat miejsce we wrześniu 2021 roku.

Yyyy… tak. Rosną na pniu, to może opieńki? 😀 Zdjęcie wykonane w okolicy Lembarga.

Uprzedzam wątpliwości i pytania, kolejne trzy zdjęcia będą na górze zaczernione, ale to nie wina światła, tylko pokrowca od starego telefonu, który był w stanie krytycznym i latał mi niemiłosiernie zasłaniając widoki 😀

I tak, wszystkie trzy fotki pochodzą z jednej wycieczki. Okolice Opalenicy i Moczadeł. Data wykonania – czerwiec 2022.

Coś bliżej niezidentyfikowanego. Prawdopodobnie krowiak podwinięty, czyli tak zwana olszówka. W niektórych atlasach grzybów występuje jako trująca, a w niektórych jako „tylko” niejadalna. Istnieją tacy, co podobno zbierają. Ja nie oceniam 😛

Purchawko podobny twór po raz drugi.

Prawdopodobnie jakiś czerwonawy muchomor.

Tym razem przenosimy się w szczyt sezonu grzybowego, czyli do września tamtego (tamtego w sensie 2022, nie poprzedniego) roku. I znowu purchawki… ehh.

Coś szarawe, ale bardzo ładne.

Zdjęcie niewyraźne, ale chyba widać. Kolejny opieńko-podobny twór.

I kolejny czerwony gołąbek.

Chyba jakiś podgrzybek. Nie wiem jaki, bo jest ich pełno, a każdy nazywa je inaczej.

Muchomor czerwony? Chyba najpopularniejszy gatunek tego grzyba, bardzo charakterystyczny i osławiony w mediach jako trujący, co jednak jest nieprawdą, bo dobrze obgotowany nadaje się do spożycia. Bywał często inspiracją w kulturze popularnej, na przykład w grze Mario główny bohater po jego zjedzeniu rósł, a Smerfy mieli domki w ich kształcie.

Aha, zapomniałem dodać, że powyższe wrześniowe fotografie zostały popełnione niedaleko Górzna (głównie Karw, Leśnictwo Nowy Świat i Wierzchownia).

To tyle na dzisiaj, zapraszam na kolejne części, bo na pewno będą!! ❤ 😀

Featured

Kapliczki 4

Czas już na ostatni wpis z tej serii (póki co) 😀

Piękna biało niebieska (barwy Państwa Kościelnego) Maryja znajdująca się w Kominach. Zdjęcie z 29 marca 2024 roku.

Śliczny biały Jezusek również z Komin.

Matko Bosko, toż to… Matka Boska z Radzik Dużych. Czy tam z Kupna.

Ten krzyż już był w drugiej części tego cyklu (link https://maronwedruje.wordpress.com/2024/04/21/psw-kapliczki-2/) jednak tym razem mamy lepszą pogodę i więcej słońca, więc postanowiłem dodać tę figurkę drugi raz. Paradoksalnie, tamte pochmurne zdjęcie było z maja, a to słoneczne z marca, a konkretnie z dwudziestego dziewiątego.

Tym razem Maryja z Chojna. Ten sam dzień co poprzednio, tylko było już późne popołudnie, więc wydaje się, że zima 😀

I jeszcze jedna Maryja z Chojna.

Znowu zmieniamy klimat i miejscówkę. Tu już kwiecień, a dokładnie czwarty dzień tego miesiąca, czyli całkiem niedawno. Maryja ze zdjęcia znajduje się na pograniczu Jabłonowa i Piecewa.

I kolejna biało-niebieska Maryja, ale tym razem ośmiokątna. Stoi w Buku Góralskim.

A Tu Ciche, a dokładniej Robotno-Fitowo. I prosty krzyż drewniany.

Kolejny prosty krzyż, tylko tym razem grubszy i z zupełnie innych stron. Ten stoi w Priomie.

Święta Boża Rodzicielka z Płośnicy. Tu również, podobnie jak w Gwiździnach jest klub z muzyką typu „umcia-umcia”, więc obecność takiej figurki nie jest przypadkowa.

Kolejne „zboczone” zdjęcie pochodzi z Turzy Małej. Czemu zboczone? Chyba nie trzeba wyjaśniać 😀

Tu Matka Boska otoczona eleganckim płotem. Znajduje się w Podciborzu.

Rozmazany Jezusek na krzyżu, również z Podciborza.

I na koniec krzyżyk z flagą Polski z Czarnego Bryńska.

Featured

Kapliczki 3

No to nadszedł czas na trzecią część wpisu dotyczącego kapliczek w okolicy 😀 Tym razem będzie wakacyjnie, ale i jesiennie 😛

Pierwszy krzyżyk znajduje się w Brodnicy przy ulicy Polnej. Trochę przypomina cmentarny. Data wykonania – 4 lipca 2023 roku.

Kolejna kapliczka Maryjna znajduje się na drodze ze Świerczyn do Koziar. Uwagę zwraca spolszczony napis „Ave Maryja” 😀

Przydomowa kapliczka w Świerczynkach.

Tym razem święty, prawdopodobnie Antoni z Jezuskiem. Stoi w Jajkowie.

Kolejne dwa w jednym, to znaczy Maryja z Jezuskiem. Stoi w Karbowie przy ulicy Klubowej.

I Maryjka przy Olsztyńskiej w Brodnicy. Czyli jednak w miastach jest trochę tego typu obiektów, tylko wszystkie występują raczej na obrzeżach, albo przedmieściach. Lub na terenach, które niedawno zostały wcielone do miasta.

Zmieniamy okolice. Tym razem krzyżyk w Gwiździnach. Tak, tych samych, gdzie jest imprezownia/mordownia z muzyką typu „umcia umcia”. Pewnie stoi tam, żeby laski z moralnym kacem po nocnych orgiach mogły bić się w pierś. Zdjęcie zrobione 22 lipca 2023 roku.

Również w Gwiździnach stoi Święta Teresa. Jezusek był dla dziewczyn, to pewnie ta jest dla facetów.

Maryjka z Mroczenka. I ładne kwiatki w ładnych doniczkach.

Kolejna Maryja stoi, jak to mawiają Anglicy: „In the middle of nowhere” czyli pośrodku niczego. A ściślej mówiąc na leśnej drodze między Trzcinem a Chełstami. Obok znajduje się Rezerwat Przyrody „Piekiełko” nad rzeką Wel.

Krzyżyk z Klonowa 1…

… krzyżyk z Klonowa 2…

… i Maryja z Klonowa. Kolejne duże nagromadzenie figurek. Pewnie dlatego, że w pobliżu nie ma kościoła 😀

To były zdjęcia letnie, teraz czas na jesienne.

Listopadowy Rywałdzik i miejscowa Maryja. Tylko te daty dziwne. Prawie pokrywają się z drugą wojną światową, ale prawie robi wielką różnicę 😀

Oryginalny krzyż z Płowęża. U góry i na ramionach widzimy Oka w trójkątach. Jest to tak zwane oko opatrzności, symbol Boga pilnującego ludzi. Również jeden z symboli Masonerii 😀

Skromna Maryja w szklanej gablotce. Stoi w Płowężku.

Krzyżyk z Jezuskiem przed kościołem w Lisnowie.

Kolejny krzyżyk, tym razem przy drodze wojewódzkiej nr 538, a dokładniej na odcinku z Łasina do Radzynia Chełmińskiego. A jeszcze bardziej konkretnie we wsi Małe Szczepanki.

Ostatni jesienny obrazek. Maryja w Dąbrówce Królewskiej.

Zmieniamy porę roku i okolice. Zdjęcie pochodzi z Lipnicy (jak się jedzie do Torunia, to tam jest te duże rondo) 😀 Troszkę ta Maryja zamazana przez tę szybkę. Data wykonania – 2 marca 2024 roku. Czyli jeszcze w sumie zima.

Tu widzimy ciekawą kapliczkę w oryginalnych zielonkawych barwach. Jak możemy wyczytać z tablicy, jest to prywatna akcja. I mamy nawet datę odnowienia, to jest 2007 rok. Kapliczka stoi w Zawadzie.

A tu Maryja w pospolitych barwach. Znajduje się między Zawadą, a Mokrym Lasem.

Maryjka w grocie, podobna jak ta w Szwarcenowie. Jednak ta stoi zupełnie gdzie indziej, to jest w Hamerze.

Kolejna obdrapana Maryja z Pustej Dąbrówki.

A tu mamy zmartwychwstałego Jezuska, o czym świadczy widoczna na zdjęciu inskrypcja z ewangelii. Taka oto figurka stoi w Niewierzu.

Kolejna nietypowa kapliczka z jakimś świętym z bródką, który trzyma krzyż w ręku. Prawdopodobnie był księdzem. Ktoś coś, jakieś pomysły? Bo tabliczki chyba nie było 😀

Tym razem wiadomo, święty Florian. To zdjęcie, jak i poprzednie pochodzi z Mszana. W sumie to już z drogi do Szabdy.

Ostatnia już dziś Maryja z Jezuskiem w Szabdzie.

Featured

Kapliczki 2

Jedziemy dalej z tym koksem, znaczy z kapliczkami 😀

Powyższa jak i kilka następnych fotografii pochodzi z maja, a konkretnie z drugiego dnia tego miesiąca, więc obiekty na nich będą zadbane i przystrojone, bo wiadomo, nabożeństwa majowe i te sprawy 😀 Akurat ta znajduje się w Golubiu-Dobrzyniu, czyli jednak w mieście też coś czasem można trafić.

Kolejna kolorowa kapliczka znajduje się w Białkowie (pod Golubiem). Znajduje się na niej sentencja „Od powietrza, ognia i wojny zachowaj nas Panie” pochodzącą z suplikacji.

Stylowa ceglana kapliczka podobna do tej, którą mieliśmy w poprzednim poście w Szczuce. Tylko ta jest zamurowana, jakby brakowało tam zawartości 😀 Znajduje się w Płonku.

Kolejna żółto-niebieska (obecnie te barwy kojarzą się jednoznacznie) kapliczka znajduje się w Szafarni (tym razem to ta Chopinowska). Na zdjęcie widzimy, że jest bogato ustrojona w kwiatki i szarfy.

Krzyż prosty na obelisku. Miejsce – również Szafarnia.

Tym razem krzyżyk dwa w jednym, w pakiecie z Maryją. Ta kapliczka znajduje się w Rodzonem.

I znowu barwy ukraińskie, ehhh. Chyba lokalsi lubują się w takich kolorach. Połączenie obelisku z Jezuskiem. Powyższe zdjęcie zostało wykonane w Tomkowie.

Kolejny oszklony Jezus. I znowu mój paluch psuje cały urok zdjęcia 😀 Ale widać co się na nim znajduje, to najważniejsze 😀 Zdjęcie również pochodzi z Tomkowa.

Krzyżyk metalowy na obelisku i… palec 😀 Miejsce wykonania – Radziki Duże.

Następny krzyż metalowy, tym razem zardzewiały. Znajduje się w Kupnie/Noskowiźnie. Gdzieś tam na skrzyżowaniu 😀

O Jezu, znowu… Jezus. Nawet ładny, tylko ta ławka jakoś dziwie ustawiona. W poprzek, zamiast wzdłuż? Chyba, że taki był zamysł, żeby człowiek leżał krzyżem. Powyższy obiekt znajduje się w Słoszewach.

Kolejna kapliczka z Mszana. Niestety zdjęcie zrobione z boku, więc niewiele widać 😀

Dobra, zmieniamy okolice i dzień. To również maj, ale trochę później, bo trzynasty. Tu mamy Maryję z Okalewka.

Kolejny krzyżyk prosty. Bryńsk Szlachecki/Królewski.

Kolejny krzyżyk, tym razem trochę wyższy i na podium. Zdjęcie pochodzi ze Zdrojów. Również 13 maja.

I kolejna Maryjka, również ze Zdrojów.

Tu mamy zmianę barw. Kolejne zdjęcie niefortunnie wykonane, bo niewiele widać z zawartości 😀 Miejsce – Konojady. Data – 20 maja 2023.

Prosty, skromny Jezusek pochodzący z Góral. Również 20 maja.

Maryja z Jezuskiem na rękach. Również z Ostrowitego.

Skromny drewniany krzyżyk z Wardęgowa. Ale tyle wystarczy, bo z tyłu znajduje się sanktuarium Maryjne.

Matka Boska Łąkorska w pełnej krasie. Tylko trochę poszarzała 😀

Tu również mamy Łąkorz i podwójny Jezusek. Jeden ukrzyżowany, drugi błogosławiący okolice.

Trzeci z rzędu obiekt z Łąkorza. Tym razem drewniany krzyż.

Dobra, opuszczamy Łąkorz i idziemy dalej. Zawędrowaliśmy do Szwarcenowa. Prawa strona zdjęcia trochę zasłonięta, ale to nie szkodzi. Oryginalna Maryja w czymś w rodzaju groty. Figurka stoi pod kościołem. Data ta sama, 20 maja 2023.

Tu również mamy Szwarcenowo, co widać na zdjęciu 😀 I kolejny Jezusek. Tym razem do barw ukraińskich dołączył zielony. Trochę przypomina flagę Rwandy albo… Gabonu 😀

I następny krzyż. Stoi przy drodze ze Szwarcenowa do Wonnej.

Kolejny zestaw dwa w jednym. Na dole duża Maryja z Jezuskiem, a u góry mniejsza samotna. Miejsce pochodzenia – Wonna.

Dopiero 44 kapliczki. Już koło połowy 😀

Featured

Kapliczki 1

Do tej pory wszystkie moje wpisy miały podobny charakter. Każdy dotyczył trasy z punktu A do punktu B. Trochę opisu drogi wraz ze zdjęciami. Ale postanowiłem, że tym razem będzie coś z zupełnie innej beczki. Przejrzałem wszystkie zdjęcia z moich wędrówek i okazało się, że jest ich około 2 500, które zajmują prawie 11 GB. Oczywiście liczba ta stale rośnie, są to dane na dziś czyli 20 kwietnia 2024 toku. Średnio z jednego dnia mam od 100 do 200 fotografii. Są to zdjęcia różne, różniste pokazujące zarówno elementy przyrody ożywionej, nieożywionej jak i wytwory ludzkiej ręki. W związku z tym zamierzam podzielić się chociaż częścią z nich z Wami. Rzecz jasna pokuszę się również o własne przemyślenia na temat wszystkich, a przynajmniej większości z nich 😛 Żeby nie było takiego misz-maszu, zamierzam posegregować ten materiał w kategorie tematyczne albo inne, w zależności co tam akurat się trafi. Pragnę również dodać, że nie jestem wybitnym fotografem, można powiedzieć, że nawet daleko mi do początkującego, więc niektóre zdjęcia są ucięte, prześwietlone, rozmazane, przekrzywione, albo zrobione z boku, ale to chyba nie jest problem 😀 Jest też szansa, że starsze będą gorszej jakości, bo pochodzą jeszcze ze starego telefonu, więc przez różne transfery mogły stracić na rozdzielczości.

To tyle tytułem wstępu. Kategoria pierwsza, kapliczki przydrożne. Jest ich prawie 100, więc nie wiem, czy się zmieszczą do jednego posta. Ogólnie podczas moich wędrówek zauważyłem, że jest ich wiele rodzajów i kolorów. Otwarte, zamknięte, same krzyże, Jezusy, Maryje, Święci i tak dalej. Zdarzyła się nawet jedna opuszczona, czy tam zapomniana. Generalnie większość znajduje się na wsiach, w mieście rzadko się je spotyka (ciekawe z czego to wynika) 😀

Brudno żółta z różowymi akcentami kapliczka Maryjna. Lokalizacja – Traczyska. Data wykonania zdjęcia – 8 czerwca 2022 roku.

Troszkę zapomniana przez Boga i ludzi (zwłaszcza to drugie) kapliczka w okolicach Lembarga. Prawdopodobnie była kiedyś cała niebieska, ale zaniedbania doprowadziły do widocznego stanu. Figurki też brak, pewnie ktoś zabrał. Tylko pytanie czy w zbożnym celu, czy wręcz przeciwnie. Data wykonania zdjęcia – 14 czerwca 2022 roku.

Kolejne zdjęcie pochodzi z Kolonii Osiek. Ceglana kapliczka wygląda na zadbaną. Widać, że jest czysta, a kwiatki są wymieniane na bieżąco. Niestety urok zdjęcia psuje mój krzywy paluch 😦 Data – 22 kwietnia 2023 roku

Zwykły przydrożny krzyż poprzeczny. Klasyka gatunku. Klimatu dodają gałęzie. Data – 9 lipca 2022 roku. Miejsce – Wielgrób (okolice Łąkorza)

Tu mamy trochę mniejszy, ale za to bardziej burżuazyjny krzyż. Jest wykonany z metalu, podobnie płot, a sama figurka Chrystusa jak i gałki przy ogrodzeniu nawet są pozłacane. Zdjęcie wykonano 22 kwietnia 2023 między Osiekiem, a Kretkami Dużymi

Kolejne zdjęcia z tego pięknego kwietniowego dnia. I kolejna ceglana kapliczka z Maryją. Okolice Szczuki

Data taka sama jak poprzednio, jednak widzimy nowy styl budownictwa. Oraz inne barwy. Niebieski z ceglastym (?) To na dole to mój cień. Okolice Opalenicy.

Jak do tej pory można wyciągnąć wnioski, że na południe od Brodnicy, czyli u tak zwanych „Antków” i w ich okolicach kapliczki są bardziej zadbane. Czy wynika to z większej pobożności tych ludzi? Nie wiem, oceńcie sami. Jednak pozory mylą, w innych kierunkach od naszego miasta wierni również dbają o swoje miejsca kultu.

Kapliczka w Kruszynach Szlacheckich. Niestety fotka zrobiona z boku, bo dostrzegłem ją w ostatniej chwili 😀 Data – 29 kwietnia 2023 roku.

Brzeziński (czytaj ze wsi Brzezinki) Jezus stojący na rozstaju dróg. Prawdopodobnie błogosławi piechurom idącym tą trasą 😀 W tle boisko i bloki. Data – 29 kwietnia 2023

I znowu klasyczny Jezusek, tym razem w Strzemiuszczku. Data – patrz wyżej

Kapliczka z Szafarni (nie tej Chopinowskiej koło Golubia, tylko tej drugiej między Grzmięcą i Tereszewem). Kolorem trochę przypomina tę rozmazaną i opuszczoną z drugiego zdjęcia. Data podobna jak ostatnio.

Tu znowu mamy Jezusa i znowu na obelisku. Fotka z tej samej wycieczki, pochodzi ze wspomnianego wyżej Tereszewa.

Ten Jezus jest bardzo podobny do poprzedniego, jednak zapewniam Was, że są to dwie różne kapliczki. Jednak patrząc na daty, a właściwie godziny robienia obu fotografii, stwierdzam, że oba obiekty dzieli zaledwie 6 minut, czyli koło 500 metrów. Czyli Tereszewianie (nie wiem czy poprawnie odmieniam mieszkańców tej wsi) są bardzo Bogo-, czy tam Jezuso-bojni. Albo lokalny ksiądz jest bardzo hojny (rzadko spotykana rzecz w dzisiejszych czasach) i utrzymuje obie figurki

Tu mamy ciekawą ceglano-murowaną kapliczkę znajdującą się w Kącikach (Jadąc z Tereszewa w kierunku Nielbarka) Widzimy jednak, że cegły są dosyć zaniedbane. Data wiadomo jaka.

Kolejna nowość w naszym katalogu kapliczkowym. Dosyć masywna i szeroka kapliczka, również w Kącikach. Chyba jednak moja teoria o dewocji się potwierdza 😀

Powyższa kapliczka znajduje się w Nielbarku. Tu również, podobnie jak poprzednio dominują barwy zbliżone do białego. Data, tu bez niespodzianek. 29 kwietnia 2023 roku.

To już ostatnie zdjęcie z tego dnia. Mała skromna Maryja, przypominająca raczej budkę telefoniczną. Pochodzi z Brzozia (Lubawskiego, nie Polskiego).

Dopiero 17 kapliczek, a gdzie tu dalej. Coś czuję, że tę serię podzielimy na 5-6 części. Dajcie znać w komentarzach, czy Wam się podoba i czy chcecie więcej tego typu wpisów.

Featured

Wokół komina 10 – Linią 208 do Górzna

Kolejna trasa rozpoczyna się Działdowie. Jest to miasto powiatowe w województwie warmińsko-mazurskim. Powiat działdowski graniczy od wschodu z powiatem brodnickim. Obecnie dojazd z Brodnicy jest bardzo utrudniony, autobusem się praktycznie nie da, a pociągiem trzeba jechać dookoła z przesiadką w Jabłonowie i Iławie. Jednak jeszcze 20 lat temu do Działdowa były bezpośrednie połączenia przez Radoszki, Lidzbark Welski i Płośnicę. Dziś odcinek do Lidzbarka jest oficjalnie nieczynny, a prędkość szlakowa na nim oznaczona jako zero na godzinę, a fragment z Lidzbarka do Działdowa jest utrzymywany z uwagi na kursujące tam kilka razy w roku pociągi towarowe do zakładów przemysłowych.

Wysiadamy na stacji w Działdowie i kierujemy się w kierunku południowym wzdłuż torów do tunelu dla pieszych, gdzie przechodzimy na drugą stronę torowiska. Po wejściu po schodach, skręcamy w prawo i idziemy ulicą Polną (to nazwa własna, nie rodzaj ulicy), a następnie skręcamy w prawo w ulicę Dmowskiego. Po chwili droga zmienia się w polną (tym razem to rodzaj), następnie za kolejową wieżą ciśnień mamy rozstaje dróg. Droga prosto prowadzi dalej wzdłuż torów, a my skręcamy w lewo za ogródkami działkowymi. Po około 500 metrach znowu skręcamy w lewo, a potem w prawo w zadrzewioną asfaltową uliczkę. Po prawej mamy bloki, jednak nie należą one już do Działdowa, tylko do wsi o nazwie Rudolfowo. Dalej przed nami mamy coś przypomina dawny PGR, czyli dużą zagrodę z budynkami gospodarczymi. Na mapie droga omija tę działkę z prawej strony, jednak dalej brama jest zamknięta, więc trzeba obejść ją od lewej strony skręcając w drogę, na której jest szlaban (trzeba go po prostu ominąć). Po minięciu zagrody wracamy z powrotem na drogę z mapy i idziemy dalej przez drogę wśród pól. Kiedy ja przechodziłem, akurat kwitły mlecze.

Po prawej stronie znowu widzimy tory (a właściwie same nasypy) jednak tym razem są w pewnej odległości. Wprawne kolejarskie oko wśród tych torów dostrzeże dwa semafory wjazdowe od strony stacji Działdowo. Jest to spowodowane istniejącą tam łącznicą oznaczoną w bazach kolejowych jako linia numer 966. Ma ona tylko około kilometra długości i obecnie jest nieużywana. Dlaczego wspominam tu o jakiejś krótkiej linii na prowincji? Obecnie faktycznie jest ona zaniedbana i nieużywana, jednak przed wojną miała ona znaczenie militarne, a później w latach osiemdziesiątych służyła ona jako fragment linii objazdowej, którą wożono zużyte paliwo atomowe z NRD do ZSRR! Tak, przez naszą spokojną Brodnicę przejeżdżały kiedyś takie pociągi specjalne. Mało kto o tym wie i ciężko jest cokolwiek o nich znaleźć w internecie. Wiadomo, że jeździły one przez tak zwane „zadupia” żeby w razie katastrofy czy wycieku ograniczyć straty do minimum. I tak, zamiast jechać jak współczesne pociągi przez Poznań i Warszawę, te specjalne składy były trasowane alternatywnym ciągiem transportowym zachód – wschód przez Kostrzyn nad Odrą (ten od Woodstocku), Piłę, Chojnice, Grudziądz, Jabłonowo, Brodnicę, Działdowo, Nidzicę, Wielbark, Ostrołękę, przedmieścia Białegostoku, Czeremchę i dalej na wschód. Odpowiednie ułożenie w terenie dzisiaj nie używanych łącznic sprawiało, że pociągi te jeździły bez żadnej „cofki”, czyli bez zmiany czoła. Bardziej zainteresowanych tą tematyką odsyłam do artykułu Pana Krzysztofa Orzechowskiego: https://archiwum.tvn24.pl/magazyn-tvn24/68/tvn24.pl/magazyn-tvn24/mowili-ze-woza-po-polsce-bombe-atomowa-tajne-pociagi-pod-specjalnym-nadzorem,68,1443.html

My tu gadu gadu o pociągach specjalnych, a trasa się sama nie przejdzie. Mijamy mostek na bezimiennej rzeczce i idziemy dalej wzdłuż torów. Za sobą i po prawej mamy cały czas piękny widok na Działdowo, jak i na tory. Mijamy jedno skrzyżowanie, a na drugim skręcamy pod kątem w prawo.

Po chwili naszym oczom ukazuje się charakterystyczny ceglany budynek. Jest to typowa chatka kolejowa. Zaraz potem mijamy po raz pierwszy tor linii 208, a po lewej stronie mamy przystanek osobowy Pierławki (niektórzy błędnie z przekąsem nazywają go Pierdławki). Jest to pierwsza stacja na tej linii. Właściwie poza peronem, tabliczką z nazwą i budką przypominającą te autobusowe, nic więcej tam nie ma.

Zaraz z przejazdem główna droga idzie prosto, a my skręcamy na skos w lewo słabo widoczną ścieżkę polną. Idziemy nią około kilometra, w międzyczasie krzyżujemy się z czerwonym szlakiem, do którego jeszcze wrócimy. Po prawej stronie widzimy fermę wiatrową, akurat podczas mojej wycieczki strasznie wiało, więc było głośno 😀 Za wiatrakami po prawej stronie będzie mały zagajnik, następnie kolejne skrzyżowania, na którym skręcamy w prawo z powrotem w stronę torów. Po ich minięciu po lewej stronie będzie kolejny potok bez nazwy oraz tabliczka ostrzegająca o terenie górniczym. Jest to żwirownia, idąc dalej można zobaczyć głębokie wykopy, jeziorko jak i maszyny do wydobywania surowca. Po kilkuset metrach z lewej strony znowu dochodzi czerwony szlak, tym razem zostanie on z nami na dłużej. Zaraz za skrzyżowaniem zaczynają się zabudowania wsi Prioma. Jest tam też przystanek kolejowy, niestety nie udało mi się tam dotrzeć i nie mam zdjęcia z bliska, jednak z tego co sprawdzałem w internecie wygląda on identycznie jak poprzedni w Pierławkach.

Jak już wspomniałem, kolejny etap trasy prowadzi czerwonym szlakiem, co jest bardzo przydatne, bo nie trzeba się martwić o zgubienie trasy, jednak, żeby nie było tak kolorowo idziemy przez jakiś czas asfaltem z dosyć sporym ruchem. Po minięciu wsi po raz trzeci przechodzimy przez tor, następnie po obu stronach mamy las. Po wyjściu z niego po lewej stronie widzimy zabudowania przywodzące nam na myśl zakłady Agroloku w Osieku. I faktycznie, jest to również zakład przetwórstwa pasz o nazwie Agrifirm. Wchodzimy do kolejne wsi, to jest do Płośnicy. Dla wielu mieszkańców naszego miasta ta nazwa kojarzy się jednoznacznie z klubem z muzyką w stylu „umcia umcia”, jednak nas takie rzeczy nie interesują.

Przed fabryką na mapie mamy drogę prowadzącą do stacji kolejowej, jednak na gruncie znajduje się ona na terenie zakładu i jest zamknięta dla osób z zewnątrz. Także trzeba ominąć cały kompleks i dopiero na skrzyżowaniu skręcić w lewo. Ja oczywiście do stacji nie dotarłem, bo musiałbym się cofać, co uznałem za zbędne 😛

Na wspomnianym wyżej skrzyżowaniu skręcamy w prawo w stronę centrum wsi. Dalej po prawej stronie mijamy mały skwer z dziwną rzeźbą w kształcie strusia/emu/pawia. Potem na wprost widzimy kościół pod wezwaniem św. Barbary. My jednak przedtem skręcamy w lewo zgodnie ze znakami szlaku. Po kilkuset metrach szlak prowadzi dalej w prawo według znaków na Turzę Małą. Niestety dalej towarzyszy nam uciążliwy asfalt. Po około dwóch kilometrach mijamy mostek na kolejnej bezimiennej rzeczce, a następnie dochodzimy do wspomnianej wsi ze znaku. Po prawej stronie mamy kolejne zabudowania, które przywodzą mi na myśl PGR. Jest wysoki ceglany komin, zagroda, a obok pałac, który pasowałby na dom właściciela. Dalej w centrum wsi również po prawej stronie widzimy most nad rzeką Płośniczanką, następnie napis zrobiony z kostek brukowych. Idąc dalej mijamy sklep spożywczy i tabliczkę ze znakiem Welski Park Krajobrazowy. W dalszej części zabudowania się kończą, kończy się również, ku naszej uciesze nieszczęsny asfalt. Wędrujemy dalej szlakiem koloru czerwonego szeroką drogą przez las do wsi Koty. Jednak przed tą miejscowością po prawej stronie będziemy mieli kolejną rzeczkę, tym razem szerszą. Jest to Wel, znany nam już z wycieczki do Lidzbarka (link: https://maronwedruje.wordpress.com/2023/07/31/wokol-komina-5-nml-lidzbark-piaseczno/) Nasz szlak pieszy to również ten sam, tylko na innym odcinku. Jeszcze przed Kotami po lewej stronie mamy aleję z pomnikami przyrody prowadzącą do osady Prętki.

W Kotach przechodzimy przest most nad wspomnianą rzeką. Następnie opuszczamy szlak, który idzie w prawo w kierunku Jelenia (tak, to również nazwa wsi), a my idziemy w lewo (niestety znowu asfaltem) wzdłuż rzeki. Po drodze jest kilka miejsc, gdzie można zajść nad wodę i odpocząć. Wędrujemy około 5 kilometrów tą drogą w kierunku południowo – zachodnim, aż dochodzimy do wsi Podcibórz (Cibórz też jest niedaleko) i do ronda ze skrzyżowaniem z drogą wojewódzką nr 544 z Brodnicy do Działdowa i dalej do Ostrołęki. My na rondzie idziemy prosto ulicą o nazwie Główny Dworzec i wchodzimy na teren Lidzbarka. Wzdłuż drogi mamy po lewej tronie tory kolejowe (cóż za nowość) :D, a dalej jak sama nazwa ulicy wskazuje stację Lidzbark. Jest to, a właściwie była kiedyś główna stacja w mieście z kilkoma torami, jednak pasażerów wsiadało i wysiadało tu stosunkowo mało, gdyż jest to niejako skraj miasta. Dwa kilometry dalej mamy przystanek osobowy Lidzbark Miasto, który znajduje się bardziej w centrum.

Teraz będzie trochę spamu kolejowego z Lidzbarka 😀

Idziemy więc dalej wspomnianą ulicą Główny Dworzec w kierunku zachodnim, która po jakimś czasie zmienia nazwę na Działdowska. Wreszcie mijamy most na rzecze Wel, obok którego mamy skromny bulwar i skręcamy w lewo w ulicę Nowy Rynek. Tam mamy coś co faktycznie przypomina rynek. Jest nawet przystanek autobusowy, gdzie jest odjeżdżają 3 autobusy na krzyż. Po minięciu rynku idziemy dalej prosto ulicą Zieluńską i… znowu mijamy tory (który to już dziś raz?) Po lewej stronie znajduje się wspomniany już przystanek Lidzbark Miasto. Przypomina wymienione już dziś Pierławki i Priomę, nawet budki nie ma, tylko tabliczka z nazwą. I pomyśleć, że jeszcze kilkanaście lat temu zatrzymywały się tu pociągi pospieszne (pewnie starsi czytelnicy, tak jak ja pamiętają pociąg Bory Tucholskie z Warszawy do Kołobrzegu, czy łącznik Warmia z Grudziądza do Krakowa).

Ale wróćmy do wycieczki, bo nie wszystkich takie kolejowe bajdurzenie interesuje 😀 Za torami mamy jeszcze kilka sklepów spożywczych. Warto z nich skorzystać, bo teraz przez kilka godzin nie będzie możliwości zrobienia zakupów. Dalej mamy rondo, na którym skręcamy w prawo według znaków na Bryńsk. Za rondem idziemy ulicą 3 Maja, po jakimś kilometrze po prawej widzimy… tor kolejowy (to już dziś ostatni raz, przysięgam) 😀 Idziemy dalej i wchodzimy do lasu, tam mamy tabliczki graniczne Lidzbarka oraz po raz kolejny z Welskim Parkiem Krajobrazowym. Jeszcze jakiś czas towarzyszy nam ścieżka rowerowa. Dalej wchodzimy do wsi Jamielnik (nie mylić z tym koło Iławy z tej wycieczki: https://maronwedruje.wordpress.com/2023/07/28/wokol-komina-4-do-jamielnika/)

Ogólnie przez las mamy do Górzna kilka dróg. Możemy iść czerwonym szlakiem przez Bryńsk i Bryńsk Szlachecki, albo niebieskim przez Ostrowy i Czarny Bryńsk. Jednak obiema drogami już szedłem i są one opisane tu: https://maronwedruje.wordpress.com/2023/07/26/wokol-komina-3-trojstyk/ i tu: https://maronwedruje.wordpress.com/2023/07/16/szlak-niebieski-2-gorzno-wielki-gleboczek/ więc tym razem wybrałem inną trasę. Mianowicie na skrzyżowaniu w Czarnym Bryńsku droga do Górzna idzie prosto, a my skręcamy w lewo na południe. Po jakimś kilometrze droga mamy serpentyny, najpierw w prawo, potem w lewo. Po lewej stronie mamy najpierw Jezioro Bryńskie Północne, a potem Jezioro Bryńskie Południowe. Ogólnie z tej drogi przebiegającej z północy na południe możemy skręcić w każdą drogę w prawo w kierunku zachodnim i zawsze jakoś dojdziemy do celu naszej wycieczki. Ja wybrałem trzecią z kolei szutrową drogę. W tym ogólnie ścieżki są ułożone w kratkę, podobnie jak w miastach amerykańskich, co znacznie ułatwia orientację, dlatego trudno się zgubić, wystarczy liczyć drogi 😀

Idziemy prosto, dalej prosto, a następnie… prosto, w końcowej fazie droga zmienia się w pokręconą i zygzakiem dochodzimy do rezerwatu Szumny Zdrój. Warto tam zajść, gdyż znajduje się jak sama nazwa wskazuje zdrój, wąwóz jak i stanowisko z czosnkiem niedźwiedzim. My jednak wychodzimy z lasu, mijamy zabudowania, tartak i dochodzimy do wsi Karw. Idziemy prosto na skrzyżowaniu (znowu ten asfalt, tfu). Po dwóch kilometrach dochodzimy do centrum Górzna.

Razem trasa liczy 49 km.

Featured

Wokół komina 9 – Jabłonowo – Ciche – Brodnica

Nie zwalniamy tempa, za oknem nadal pogoda wiosenna (a nawet letnia), więc nie siedzimy na tyłku, tylko wychodzimy w plener! Jedziemy Arrivką z Brodnicy do znanego już nam z wielu wycieczek Jabłonowa Pomorskiego. Wychodzimy z budynku dworca kolejowego i wybieramy drogę na wprost. Po około 500 metrach po lewej stronie mijamy ogródki działkowe, a po prawej kolejno Salę Królestwa Świadków Jehowy, stadion, mleczarnię i piekarnię. Zaraz za piekarnią mamy skrzyżowanie, ze znakami na Górale prosto i na Buk Góralski w lewo. My wybieramy tę drugą opcję. Jest to ulica Polna. Wcześniej mijamy znaki informujące o opuszczeniu Jabłonowa i wejściu do Piecewa. Idziemy teraz polną szosą, po lewej stronie widzimy bramki sieci trakcyjnej linii 353. Jeszcze przez jakiś czas będziemy szli wzdłuż tych torów. Gdzieniegdzie na polach widzimy wylewy, jednak podobnie jak ostatnio jest to spowodowane wiosennymi opadami. Po około kilometrze mijamy przejazd kolejowy z linią 208 do Brodnicy, którą wcześniej przyjechaliśmy.

Za torami po lewej stronie mamy zabudowania, a po prawej znak Buk Góralski. Zaraz przed nim jest również zejście w szutrową drogę, w którą skręcamy. Możemy iść dalej asfaltem i tam będziemy mieli odcinek przy torach, jednak warto pójść w prawo. Po jakimś czasie droga skręca w lewo, na kolejnym skrzyżowaniu skręcamy w prawo i dochodzimy do małego zbiornika wodnego. Jest to Jezioro Gorzechówko. Na mapie droga prowadzi w pewnej odległości od wody, jednak w terenie jest tam brama i trzeba zejść nad samo jezioro. Po lewej stronie widzimy stok porośnięty kwiatkami. Idąc dalej wzdłuż zbiornika wodnego dochodzimy ponownie do głównej drogi, którą wcześniej opuściliśmy i dochodzimy do centrum wsi. Tam skręcamy w prawo, następnie w drugą drogę w lewo. Za skrzyżowaniem widzimy ruiny opuszczonego domu.

Po skręceniu z prawej strony mamy mały cmentarz ewangelicki, na którym znajduje się pamiątkowa tablica i pozostałości trzech grobów. Na wielu mapach nie ma tej nekropolii, więc warto mieć otwarte oczy. Dalej droga prowadzi lekko pod górkę, następnie skręcamy w pierwszą odnogę w prawo. Tym razem jest to kolejna szutrowa droga, ona również prowadzi pod górkę. Na szczycie mamy kolejne ruiny, tym razem jest to jedna ceglana ściana, a właściwie jej strzępy. W dalszej części przed nami widzimy wysoki las sosnowy, po lewej również pojawiają się drzewa, jednak troszkę niższe. Po kilku minutach dochodzimy do skrzyżowania z asfaltową drogą Górale – Ostrowite, którą szliśmy już kiedyś przy okazji wycieczki z Konojad do Jamielnika (https://maronwedruje.wordpress.com/2023/07/28/wokol-komina-4-do-jamielnika/ ) W tym miejscu droga prowadzi granicą województwa kujawsko-pomorskiego i warmińsko-mazurskiego, oczywiście na drodze nie ma znaków informujących o tym fakcie. Na skrzyżowaniu idziemy w prawo, czyli w dół, czyli w stronę Góral. Ale nie na długo, bo po około 100 metrach ponownie skręcamy w lewo w szutrową ścieżkę i wchodzimy do lasu. Przy drodze mamy pełno kłód, czy jak kto woli w terminologii drwali dłużyc, gdyż jest to sezon na wyrąb.

Po około kilometrze dochodzimy do skrzyżowania z żółtym szlakiem, który jak już wiemy z poprzednich wpisów wije się przez całe Pojezierze Brodnickie (https://maronwedruje.wordpress.com/2023/07/20/szlak-zolty-czesc-2-ostrowite-brodnica/). Skręcamy w lewo i maszerujemy jakiś czas szlakiem, po jakimś czasie z lewej strony (z Ostrowitego) dochodzi niebieski, a żółty tam skręca. Zatem kolejny fragment szukamy na drzewach znaków koloru błękitnego. Po lewej stronie mijamy okazałe rezydencje z których część należy do Ostrowitego, a część do osady Wronki. Po kilkuset metrach szlak skręca w prawo wzdłuż jeziora Mieliwo i dalej do Brodnicy (https://maronwedruje.wordpress.com/2023/07/16/szlak-niebieski-ostrowite-kolo-jablonowa-brodnica/ ), a my idziemy dalej prosto. Po kilku minutach mamy jezioro Głowińskie w okazałości, mamy również znaki do punktu czerpania wody, jest to idealne miejsce żeby usiąść na plaży i podziwiać piękno tafli jeziora.

Po odpoczynku droga prowadzi dalej wzdłuż akwenu, jednak po około dwóch kilometrach zbiornik się kończy. Idziemy dalej w kierunku południowym szeroką ścieżką, po prawej stronie mamy jezioro Ciche, jednak nie widać tego w terenie. Warto jednak skręcić nad wodę, gdyż znajduje się tam punkt widokowy, na niektórych mapach oznaczony jako wieża, więc można dać się zrobić w konia, czy tam w Konia (wieś, a właściwie osada Koń znajduje się na drugim brzegu jeziora 🙂 ). Jednak widok z punktu przy dobrej pogodzie jest bardzo dobry, więc nie ma co żałować. Ja również dałem się nabrać, bo przegapiłem moment skrętu do punktu i musiałem wracać do głównej drogi tą samą trasą. Znaczy teoretycznie, bo praktycznie poszedłem na wprost stromym urwiskiem przez krzaki na drogę przy jeziorze i oszukałem system 😀

Po wyjściu z lasu mamy znaki wsi Ciche i pierwsze zabudowania. Na mapach te tereny są oznaczone jako Marianowo. Po prawej stronie mijamy ośrodek wypoczynkowy Ciche, pamiętam, że za dzieciaka zawsze jeździli tam harcerze. Idąc dalej dochodzimy do drogi powiatowej z Brodnicy do Łąkorza i do centrum wsi. Na skrzyżowaniu idziemy w lewo, dalej mijamy malutki kościółek pod wezwaniem Św. Stanisława Biskupa Męczennika. Następnie po prawej stronie mamy sklep, a po prawej przystanek autobusowy i drogę na Robotno (chodzi o jezioro o tej nazwie, bo jest też tam osada Robotno-Fitowo), w którą skręcamy. Kiedy asfalt się kończy, kończą również się zabudowania i zaczyna się las. W prawo mamy asfaltową drogą, jednak my idziemy dalej, gdzie znajduje się rozstaje dróg. My wybieramy tę najbardziej w prawo.

Następne 5 kilometrów to las, las i jeszcze raz las, jedynie mniej więcej w połowie odcinka po prawej stronie mamy sporą polankę. W razie wątpliwości i pytań, na wszystkich skrzyżowaniach wybieramy drogę na wprost. Wreszcie po około 5 kilometrach również po prawej stronie wyłania się jezioro Kochanka oraz dalej jezioro Zbiczno. Ponownie krzyżujemy się z żółtym szlakiem i dochodzimy do drogi Zbiczno – Jajkowo przez Pokrzydowo. Mijamy bunkier, szlak skręca w pierwszą drogę w lewo, a my wybieramy drugą. Obie ścieżki są równoległe. Po dwustu metrach mamy skrzyżowania, na którym idziemy w lewo. Wędrujemy przez las jeszcze około 1,5 kilometra, po czym skręcamy w drugą drogę w prawo. Po chwili drzewa się kończą i idziemy polną drogą, przy której rosną drzewa mirabelkowe (akurat kiedy ja przechodziłem, był okres ich kwitnienia). Po jakimś czasie na mapie mamy skręt w prawo obok dawnej gorzelni, jednak w terenie go nie ma. Tak samo jak na mapie nie występuje żwirownia, a fizycznie jest.

Także niestety trzeba ominąć zabudowania dookoła i nadłożyć około kilometra, ale mówi się trudno. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Dochodzimy do centrum wsi Brzezinki, w prawo droga prowadzi do Żmijewa, a my skręcamy w lewo. Po chwili widzimy PGR od drugiej strony, gdzie okazuje się, że obecnie znajduje się tam stadnina koni. Idąc dalej mijamy pomnik przyrody – sosnę zwyczajną. Po prawej stronie mamy las/park/zagajnik, który trochę przypomina dawny cmentarz. Przywodzi na myśl również jedną z ostatnich scen filmu „Katyń”, gdzie polscy oficerowie są rozstrzeliwani przez sowietów (akurat mamy kwiecień, ehhh, za dużo złych skojarzeń…).

Gdybyśmy poszli drogą w lewo, to dojdziemy do znanego już nam pomnika w kształcie orła, więc wszystko pasuje. My jednak idziemy prosto, na chwilę znowu wchodzimy do lasu, mijamy leśnictwo Karbowo, gdzie mamy również tabliczkę z nazwą ulicy – Brzozowa. Następnie skręcamy w pierwszą ulicę w prawo o wdzięcznej nazwie Pokrzywki, zabudowania również tworzą osadę o tej nazwie. Właściwie nie jest to osada, tylko suburbia Brodnicy, ale mniejsza o nazewnictwo. Maszerujemy asfaltem (w przypadku upalnej pogody jest to mordęga, gdyż podłoże lubi się roztapiać i przyklejać do butów). Wreszcie osiągamy skrzyżowania z ulicą Żmijewską, która jak sama nazwa wskazuje prowadzi do Żmijewa i skręcamy w lewo. Po drodze mijamy coraz więcej zabudowań i dochodzimy do centrum wsi Karbowo. Tu ponownie dałem się zrobić w bambuko, gdyż również chciałem przejść przez tereny dawnego PGRu, lecz oczywiście teren prywatny i brama. Tak że przez pola dochodzimy do ulicy Olsztyńskiej, potem Kolejowej, a dalej do centrum drogę już znamy 😀

Featured

Wokół komina 8 – z Lipnicy do Brodnicy

Kolejna trasa prowadzi z Lipnicy w powiecie wąbrzeskim do Brodnicy. Dojazd z naszego miasta jest bardzo prosty, wystarczy wsiąść do autobusu PKS, a ściślej mówiąc nie ma już PKS-ów, więc do autobusu K-PTS-u (Kujawsko-Pomorskiego Przedsiębiorstwa Samochodowego) do Torunia albo Bydgoszczy; jeździ ich bardzo dużo, zarówno w tygodniu jak i w weekendy. Przystanek w Lipnicy znajduje się zaraz za rondem, gdzie krzyżuje się droga krajowa nr 15 z drogą wojewódzką nr 534. Z przystanku warto pójść kilka kroków dalej w kierunku Torunia i skręcić w lewo obok kościoła pw. Świętego Michała Archanioła. Przy kościele skręcamy ponownie w lewo i dochodzimy do już wspomnianej już drogi wojewódzkiej.

Idziemy nią chwilę, po czym skręcamy w lewo w pierwszą ścieżkę. Początkowo wędrujemy wśród pól, potem wchodzimy do lasu. W pierwszej fazie na wszystkich skrzyżowaniach idziemy prosto, potem mijamy dawną linię kolejową 209 (deja vu). Niedaleko znajduje się też osada o wdzięcznej nazwie Przeszkoda. Po minięciu starotorza idziemy dalej lasem i dochodzimy do asfaltowej drogi, gdzie skręcamy w lewo. Tam mijamy jaz wodny oraz kolejno osady: Zawada, Gryta, Kalita i Mokrylas. Oczywiście nie mamy tabliczek z tymi nazwami. W tym miejscu ważna uwaga – ten Mokrylas piszemy łącznie.

Dalej idziemy asfaltem, mijamy kilka zakrętów, po czym przed kolejnym skrzyżowaniem mijamy szkółkę leśną (Tu ciekawostka, czy raczej zagadka, mianowicie to już czwarta szkółka opisana na łamach tego bloga. Czy ktoś jest w stanie wymienić wszystkie? 😀 ) Wspomniane już wcześniej skrzyżowanie, to droga do Golubia Dobrzynia, obok znajduje się również przystanek PKS. Po minięciu asfaltu widzimy przed sobą trzy drogi, wybieramy pierwszą po lewej stronie, która odchodzi od drogi pod kątem ostrym. Idziemy około pół kilometra prosto, następnie skręcamy w drugą ścieżkę w prawo.

Dalej maszerujemy około kilometra i mamy kolejną drogę asfaltową ze skrzyżowaniem oraz wieś Mokry Las (tym razem pisane rozłącznie). My jednak idziemy dalej prosto i po kilkunastu minutach droga skręca a lewo, gdyż na wprost znajduje się Drwęca. Dalej ścieżka prowadzi wzdłuż rzeki. Nie jest ona widoczna bezpośrednio z drogi, jednak warto w jednym miejscu trochę zboczyć z trasy i zatrzymać się na malowniczym zakolu. W tej okolicy rzeka płynie w dosyć stromym wąwozie, co dodatkowo uatrakcyjnia widoki. Idąc dalej lasem po około 2 kilometrach dochodzimy do kolejnego skrzyżowania, po czym las zmienia się w polanę z kilkoma domkami. To zabudowania osady Hamer. Niestety nie wiem skąd pochodzi nazwa osady, ale jeśli ktoś zna języki, to wie, że „Hammer” po angielsku oznacza młotek. Do rodzajów broni białej jeszcze wrócimy podczas tej wycieczki 😀

Na terenie osady znajdują się stawy hodowlane, my idziemy drogą, która prowadzi między nimi. Mniej więcej w połowie mamy odnogę w prawo, w którą skręcamy. Idziemy między domami, po ostatnim natrafiamy na ciekawą przeszkodę. Mianowicie jest to rzeczka, która przebiega przez środek drogi. Na mapie rzeczka nie występuje, a w terenie jest. Co ciekawe wygląda ona jakby wypływała z jednego gospodarstwa, gdzie również występują wspomniane wcześniej zbiorniki wodne. Nie wiem czy ten strumyk to tylko sezonowy epizod spowodowany wysokim stanem wody, czy stałe zjawisko. W każdym razie mamy dwa wyjścia, żeby przejść na drugi brzeg. Jeśli woda jest ciepła, to można zdjąć buty, skarpety i przejść wpław. Jednak kiedy ja przechodziłem, to temperatura pozostawiała wiele do życzenia, więc nie pozostało mi nic innego, jak tylko przeskoczyć na drugi brzeg.

Po minięciu przeszkody idziemy dalej lasem około kilometra i znowu mamy polanę, czy raczej porębę. W prawo mamy ścieżkę do zabudowań osady Józefat, a my idziemy w lewo wzdłuż pola, po czym po raz kolejny dochodzimy do głównej drogi. Jest ona szutrowa, jednak w niektórych miejscach jest szersza niż niejedna polska dwupasmówka. Po około kilometrze wspomniana trasa skręca w lewo w kierunku wsi Cieszyny, a my idziemy dalej prosto mniej więcej dwa tysiące metrów leśnym duktem w kierunku północno-wschodnim. Wreszcie dochodzimy do mostu na Drwęcy na trasie Radziki – Pusta Dąbrówka, gdzie spotykamy się z żółtym szlakiem.

Do tej pory trasa była dosyć skomplikowana, więc załączam mapkę. Dalszy ciąg będzie bardzo prosty. 😀 Przechodzimy przez rzekę, po lewej stronie mijamy stanicę kajakową. Asfaltowa droga prowadzi dalej w lewo, po drodze trzeba uważać, gdyż panuje tu wzmożony ruch spowodowany obecnością żwirowni. Także z tego powodu mamy tu kilka wyrobisk i innych dziwnych zbiorników wodnych bez nazwy. Przy siedzibie firmy skręcamy w ścieżkę w lewo, po prawej stroni mijamy potężne maszyny służące do wydobywania surowca. Idziemy wzdłuż jeziora przez brzozowy las, aż dochodzimy do końca zbiornika. W tym miejscu droga skręca w prawo do osady o wdzięcznej nazwie Lamkowizna.

Idziemy dalej w większości przez las, co jakiś czas mijamy małe polanki i zabudowania. Znajdują się tam także drogowskazy z adresami wsi Łapinóż-Rumunki. I tu po raz kolejny mamy wieś z bronią w nazwie. Przypuszczam, że jest to spowodowane uwarunkowaniami historycznymi, gdyż niedaleko przebiegała granica między zaborem pruskim i rosyjskim, więc prawdopodobnie miały tu miejsce działania partyzanckie. A człon „Rumunki” świadczy pewnie o mieszkających tu kiedyś Cyganach, czy raczej mówiąc poprawie Romach, ale to tylko moje przypuszczenia. (Warto wspomnieć, że Romowie to nie Rumuni, ale dla prostego człowieka to jedno i to samo).

Idziemy dalej prosto przez las, na kolejnej polanie mamy wspomnianą już historyczną granicę zaborów, która prowadziła rzeką Rypienicą. Idąc w stronę Brodnicy opuszczamy „Antków” i wchodzimy do „Krzyżaków”, a idąc na południe dokładnie odwrotnie. Tu również mamy pełno stawów, jednak na mapie jest tylko jeden. Ponownie jest to spowodowane wysokim stanem wód w okolicy i są to zapewne wylewy. Droga szutrowa zamienia się w asfaltową, prowadzi przez kilka zakrętów i dochodzimy do osady Kominy. Po lewej stronie mamy hodowlę koni, a dalej pole golfowe. Wprawne oko dostrzeże również za polem rzekę Drwęcę.

Idziemy dalej utwardzoną drogą, po prawej stronie mamy tabliczki ostrzegające o terenie wojskowym i kolejny staw. Dla Brodniczan jest on znany jako jeziorko na Wapnach. Następnie po raz kolejny wchodzimy do lasu, tutaj mamy ledwo widoczne pozostałości po wąskotorowej linii kolejowej prowadzącej do cukrowni w Ostrowitem koło Rypina. Warto zboczyć trochę z trasy i podejść do nieczynnego mostu na Drwęcy. Trasa jest trochę zarośnięta, jednak warto się wysilić. Po powrocie na główną drogę, po lewej stronie mamy wysypisko śmieci oraz schronisko dla bezdomnych zwierząt. Tu droga oficjalnie już nazywa się Ustronie. Za składowiskiem odpadów mamy oczyszczalnię ścieków, a po prawej stronie strefę przemysłową, która cały czas się rozwija. Te tereny nazywane są przez starych mieszkańców naszego miasta Świniokątami. W dalszej części trasy mijamy obwodnicę, my idziemy jednak dalej prosto. Po lewej stronie mamy parę zakładów przemysłowych jak i kilka zejść nad Drwęcę. Pod koniec ulicy, czy raczej na jej początku po lewej stronie mamy Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji oraz Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Wreszcie droga skręca w prawo, a po lewej stronie mijamy zakłady produkujące żelatynę. Zapachy w tym miejscu nie zachęcają, więc szybko idziemy dalej i dochodzimy do ulicy Podgórnej. Stąd już prosta droga do centrum miasta.

Cała trasa liczy 38 km.

Featured

Wokół komina 7 – Starotorzem do Chojna

Budzimy się z letargu zimowego. Za oknem pięknie i ciepło, więc trzeba rozruszać zdrętwiałe kości. Na początek proponuję krótką rozbiegówkę (około 20 km). Wyruszamy z Brodnicy i w początkowej fazie maszerujemy szlakiem czerwonym, tak jak podczas wycieczki do Jabłonowa. Mijamy jezioro Niskie Brodno, następnie przechodzimy prze tory i dochodzimy do miejsca, gdzie w prawą stronę mamy zamknięty wiadukt nad zaoranym torem linii 209. Droga asfaltowa idzie dalej prosto, a my skręcamy w lewo i idziemy szlakiem tej nieistniejącej już linii, tak zwanym starotorzem. Proponuję zaopatrzyć się w kalosze, czy inne wodoszczelne buty, gdyż cały pierwszy odcinek pokryty jest długimi kałużami.

Na początku po obu stronach mijamy pagórkowate pola, jednak po około pół kilometra, krajobraz po lewej zmienia się w las. Ogólnie idąc starotorzem nie sposób się zgubić, jednak nie warto ufać mapom internetowym, bo na wielu jeszcze jest tor. Linia została zaorana, a mówiąc po kolejowemu uległa fizycznej likwidacji w czerwcu 2017 roku na odcinku Brodnica – Kowalewo Pomorskie, więc widać, że aplikacje nie są aktualizowane. O mapach papierowych nie wspominam, gdyż większość została wydana przed rokiem 2015. Idziemy śladem dawnego toru na początku w rowie, potem na nasypie. Po obu stronach można zauważyć podtopienia, jednak przypuszczam, że jest to spowodowane wysokim stanem wody o tej porze roku i zapewne jest to chwilowe zjawisko. Po około 2 kilometrach mijamy przejazd kolejowy z ulicą Siewną, którą kiedyś szliśmy przez Drużyny i Kruszynki do Lisa Młynu.

Po następnych dwóch kilometrach po prawej stronie pojawiają się zabudowania. Są to budynki dawnej stacji kolejowej Drużyny, która była pierwszym przystankiem na tej linii. Co ciekawe sama wieś o tej nazwie znajduje się troszkę dalej na północ, a stacja leży na terenie wsi Bartniki. Zaraz potem mijamy dawny przejazd kolejowy z drogą wojewódzką nr 543 (gwarantuję Wam, że jak będziecie wędrowali starotorzem przez drogę, to kierowcy będą dziwnie na Was patrzeć 😀 ). Po minięciu drogi idziemy jeszcze około kilometra dawnym torem aż do skrzyżowania z czterema ścieżkami.

Ogólnie można w tym miejscu dalej iść prosto do Niewierza, jednak warto zboczyć i zobaczyć kilka atrakcji. Więc idziemy drogą asfaltową i po kilkuset metrach dochodzimy do skrzyżowania, gdzie skręcamy w prawo. Następnie na drugim skrzyżowaniu skręcamy w polną ścieżkę w lewo. W tym miejscu mapa znowu oszukuje, gdyż na niej ścieżka prowadzi koło gospodarstwa aż do następnej idącej w poprzek drogi, a w terenie dochodzi tylko do domu, a dalszy ciąg trzeba przejść miedzą między polami uprawnymi, sto metrów przed dojściem do wspomnianej już trasy, znowu pojawia, jednak jest ona bardzo niewyraźna.

Po dojściu do skrzyżowania, po prawej stronie naszym oczom ukazuje się jezioro Chojno. Na początku mijamy domki letniskowe, następnie parking z zejściem na plażę. Na końcu parkingu mamy jeden z punktów naszej wycieczki, mianowicie wieżę widokową, z której roztacza się piękny widok na jezioro i okoliczne tereny.

Po zejściu na dół idziemy dalej asfaltową drogą, mijamy skrzyżowanie z jedną drogą i skręcamy w następną w prawo. Po około dwustu metrach po prawej stronie mijamy teren po dawnym cmentarzu ewangelickim. Do dziś zachowało się kilka grobów.

Idąc dalej dochodzimy do skrzyżowania, na którym skręcamy w lewo. Obok skrzyżowania po prawej stronie mamy też małe jeziorko bez nazwy. Idziemy dalej asfaltem, gdzie znowu mijamy starotorze znanej nam już linii. Po prawej stronie mamy pozostałości dawnego peronu stacji, a raczej przystanku kolejowego Niewierz. Po około 1,5 km po prawej stronie mamy jezioro o tej samej nazwie jak i właściwą wieś. Idziemy przez skrzyżowania z drogą krajową nr 15, obok mamy też sklep spożywczy, gdzie możemy uzupełnić zapasy.

Po kilku minutach mamy kolejne małe okrągłe jeziorko o wakacyjnie kojarzącej się nazwie Mielno, oraz rozstaje dróg. Tam możemy iść prosto asfaltową drogą bezpośrednio do Mszana, albo skręcić w prawo do lasu szutrową ścieżką, którą dojdziemy do leśnego skrzyżowania ze znanym nam już żółtym szlakiem jak i Drogą Świętego Jakuba. Jeśli komuś się spieszy, to proponuję wybrać wariant asfaltowy, ale warto iść dookoła przez las.

Przechodzimy przez wieś obok kościoła, następnie żółty szlak prowadzi prosto, a my skręcamy w lewo w drogę na Szabdę. Wędrujemy około dwóch kilometrów asfaltową ścieżką, po czym skręcamy w prawo zgodnie z drogowskazami na Belfort. Jest to jedna ze wsi o tej nazwie, druga znajduje się w okolicy Świerczyn. Po minięciu zabudowań droga zaczyna stromo opadać i ukazuje nam się panorama Brodnicy.

Na dole mamy znowu kilka domków i ponownie dochodzimy do skrzyżowania z żółtym szlakiem, następnie do Alei Józefa Piłsudskiego, która stanowi obwodnicę naszego miasta, którą dochodzimy do centrum.

Featured

Wokół komina 6 – do Długiego Mostu i dawnej żwirowni

Kolejna trasa jest jak do tej pory najdłuższa, gdyż liczy sobie prawie 50 km. Zaczynamy z Brodnicy z ulicy 18 Stycznia i kierujemy się nią na południowy wschód w kierunku Świedziebni. Po lewej stronie mijamy bloki przy ulicy Wyspiańskiego, potem Witosa i dochodzimy do toru kolejowego linii 33. Mijamy go, następnie skręcamy w lewo w ulicę Polną. Idziemy na początku asfaltem, potem szutrową drogą wzdłuż domków jednorodzinnych.

Następnie droga prowadzi lekko pod górkę i za sobą możemy ujrzeć panoramę Brodnicy. Po około 4 kilometrach dochodzimy do Portu Rybaki, który znajduje się nad jeziorem Szczuckim. W tym miejscu mamy rozwidlenie dróg, możemy iść w lewo i od północy obejść wspomniane jezioro, albo prawo i zrobić to od południa. Druga opcja jest trochę dłuższa, ale przy okazji można zajść do Szczuki i uzupełnić zapasy. Następnie kierujemy się drogą pod górkę koło przysiółka Górka (co za przypadek :D). Mijamy po lewej stronie wiatraki, po dotarciu na szczyt mamy piękny widok na Brodnicę i dalsze tereny (podobno przy dobrej widoczności widać nawet farmę wiatrową w Linowie).

Idziemy dalej drogą, docieramy do skrzyżowania, na którym skręcamy w lewo i dochodzimy do wsi Nowe Świerczyny. Tam idziemy obok drewnianego kościółka filialnego parafii Cielęta. 500 metrów dalej jesteśmy na skrzyżowaniu z główną drogą, skręcamy na nim w prawo i maszerujemy do pierwszej drogi w lewo, gdzie skręcamy i idziemy wśród pól około kilometra i dochodzimy do drogi wojewódzkiej 544 Brodnica – Ostrołęka. Idziemy na skrzyżowaniu prosto asfaltową drogą według wskazań drogowskazu Koziary 2, po lewej stronie mijamy dawny sklep spożywczy, tak zwaną Spółdzielnię. Po około 500 metrach droga zaczyna opadać i oczom naszym ukazuję się piękny pagórkowaty krajobraz. Są to drumliny, polodowcowe owalne wzgórza. Po dojściu do wsi Koziary droga skręca kilkukrotnie, robiąc serpentyny. Następnie mamy Świerczynki. Po drodze jest kilka skrzyżowań, jednak my cały czas idziemy prosto główną drogą. W końcu po lewej stronie mamy charakterystyczne ruiny z cegły i wchodzimy do lasu.

Tam droga asfaltowa skręca w prawo, a my idziemy dalej prosto szutrową ścieżką. Po drodze mijamy zabudowania należące do wsi Łaszewo, między innymi koło myśliwskie. Później nasza droga krzyżuje się z zielonym szlakiem, znanym nam już z wycieczki Górzno – Brodnica i dochodzimy do toru kolejowego linii 208 (kiedy ja pokonywałem tę trasę w lipcu, tor był zarośnięty, podobno niedawno został odchwaszczony). Za torem mamy punkt parkingowy, gdzie możemy posilić się i dać trochę odpocząć nogom.

Idąc dalej mijamy przysiółek Madera (nie mylić z portugalską wyspą na Atlantyku) 😀 Jednak przed zabudowaniami warto skręcić w ścieżkę w lewo, aby dojść do Grodziska Słowiańskiego z X wieku o nazwie Szwedzki Szaniec, które znajduje się u ujścia Brynicy do Drwęcy (ja niestety tam nie dotarłem, nad czym ubolewam, jednak dalszy ciąg wycieczki okazał się równie wciągający, jeżeli chodzi o historię).

Mianowicie po minięciu Madery po lewej stronie mamy zarośnięte jeziorko o dziwnym kształcie, które to kiedyś było wyrobiskiem żwiru, a później zostało zalane. Przechodzimy dalej przez most nad Brynicą, za którym skręcamy w pierwszą ścieżkę w lewo, która prowadzi wzdłuż rzeczki. Po około pół kilometra dochodzimy do kolejnej ścieżki na nasypie, który to dawniej był nasypem kolejowym. Śladów po torze już nie ma, jednak idąc na tym skrzyżowaniu w lewo dochodzimy po kilku minutach do jedynej pozostałości po tej linii, mianowicie ruin żelaznego mostu nad Brynicą. Pod koniec XIX wieku prowadziła tędy przemysłowa odnoga od linii 208 do kopalni żwiru. Odchodziła ona niedaleko wspomnianego już wcześniej miejsca parkingowego na odpoczynek i jest ona widoczna na starych pruskich mapach. Prawdopodobnie przestała być użytkowana jeszcze przed 2 wojną światową, jednak most jak na swoje lata trzyma się całkiem nieźle, to znaczy nie ma już szyn, ale można przejść, po metalowej ramie na drugi brzeg. Warto w tym miejscu wspomnieć, że wbrew temu, co mówią Mapy Google, most wcale nie jest wąskotorowy, tylko normalnotorowy!!! Po obejrzeniu mostku wracamy do skrzyżowania i idziemy dalej prosto drogą, gdzie po chwili z prawej mamy kolejne, tym razem mniejsze zatopione wyrobiska, a po lewej ruiny budowli, służących do transportowania i załadunku żwiru do wagonów.

Wyrobisko żwiru 1

Idziemy prosto jeszcze niecały kilometr i na kolejnym skrzyżowaniu powinniśmy pójść w lewo, jednak tym razem również warto pójść około 200 metrów w drugim kierunku, gdyż znajduje się tam Obelisk Goltza (nie mylić z braćmi Golcami), który był właścicielem tych ziem. Odsyłam do artykułu znanego brodnickiego historyka, Pana Piotra Grążawskiego, w którym można przeczytać całą historię Barona Goltza https://www.facebook.com/lapidariakujpom/posts/3309807932399568/

Po obejrzeniu obelisku wracamy do skrzyżowania, na którym idziemy prosto, jednak po chwili droga skręca w lewo, gdzie dochodzimy do skrzyżowania z główną drogą w kształcie litery „K”, na której wybieramy wąską ścieżkę w lewo. Po jakimś kilometrze dochodzimy na tyły Agroturystyki Sopień nad jeziorem o tej samej nazwie i do niebieskiego szlaku, znanego nam już z wycieczki Górzno – Głęboczek. Kolejne kilka kilometrów naszej wędrówki pokrywa się ze wspomnianą trasą, więc nie ma co ich opisywać 😀 Kiedy dochodzimy do drogi krajowej numer 15, trasa wycieczki do Głęboczka prowadzi w prawo, a my skręcamy w lewo.

Po chwili mamy most na Drwęcy i osadę o nazwie Topiele, gdzie znajduje się punkt wodowania kajaków i miejsce postojowe dla tychże. Po kilkuset metrach mamy w prawo drogowskaz na Szramowo, gdzie skręcamy wraz ze szlakiem niebieskim. Idziemy chwilkę pod górkę, następnie szlak skręca w lewo, gdzie mamy jeszcze bardziej stromą drogę szutrową pod górkę 😀 Jednak warto się trochę spocić, gdyż widoki na szczycie wynagradzają nam te męki. Dochodzimy do wsi Kuligi, od północnej strony, gdzie witają nas ruiny pałacyku, następnie droga skręca na południe i przy zabudowaniach zmienia się w asfaltową. Po około 2 kilometrach dochodzimy do Jajkowa i mijamy dawną linię kolejową nr 250 Tama Brodzka – Iława, wraz z dworcem kolejowym, który obecnie pełni funkcję mieszkalną. Potem mamy skrzyżowania z główną drogą, gdzie skręcamy w prawo, jednak nie idziemy nią długo, gdyż już po chwili skręcamy ponownie w prawo w polną drogę. Po dwóch kilometrach dochodzimy do wsi Mariany oraz do skrzyżowania z żółtym szlakiem, który już doskonale znamy. Idziemy nim w prawo, do jeziora Bachotek oraz ośrodka PTTK nad jego brzegiem.

Dalej idąc szlakiem tego koloru obchodzimy niejako jezioro od północnej strony, dochodzimy do Pomnika w kształcie Orła, skręcamy w lewo w zielony szlak i idziemy wzdłuż brzegu w kierunku południowym (odcinek od Marian do zielonego szlaku już znamy, więc sobie darujemy opis). Można iść szlakiem tego koloru aż do Tamy Brodzkiej i dalej żółtym do Brodnicy, jednak żeby nie było nudno, mniej więcej w połowie długości jeziora skręcamy w prawo w szutrową drogę w wąwozie, idziemy pod górkę i dochodzimy do pierwszych zabudowań wsi Małgorzatka. Następnie idziemy ulicą o tej samej nazwie, która niedługo zamienia się w asfalt.

Po kilku kilometrach dochodzimy do centrum wsi Karbowo, gdzie znajduje się sklep spożywczy, masarnia oraz park z pozostałościami dawnego PGRu. Idziemy dalej ulicą Klubową, która dochodzi do Olsztyńskiej, a ta z kolei prowadzi na teren miasta Brodnicy, gdzie zmienia nazwę na Kolejową. Jeśli jesteśmy już zmęczeni drogą, to na skrzyżowaniu z Graniczną możemy złapać autobus miejski, a jeśli nie, to idziemy dalej Kolejową w dół do Sikorskiego i dalej przez tory do centrum miasta.

Jak wspomniałem wyżej, długość wycieczki wynosi około 50 km (mnie aplikacja pokazała dokładnie 49,5 km, ale ze względu na kilka wariantów trasy, odnogi i zawracania, wyniki mogą być różne).

Featured

Szlak Zielony/Czerwony/Żółty Ostrowite – Grudziądz

Co prawda w kalendarzu mamy już listopad i temperatury nie są już takie jak w lipcu czy w sierpniu, jednak nadal można czerpać przyjemność ze spacerów i wycieczek. Oczywiście dzień też już jest krótszy niż latem, dlatego polecam zaopatrzyć się w latarkę (ja osobiście korzystam z tak zwanej czołówki żeby mieć wolne ręce). Oprócz tego obowiązkowym wyposażeniem w trakcie jesiennych eskapad będzie termos z ulubionym rozgrzewającym napojem, jak i elementy odblaskowe.

Zatem kolejna trasa prowadzi ze znanego już nam Ostrowitego koło Jabłonowa do Grudziądza. Dojazd z Brodnicy był już kiedyś podany, jednak pozwolę sobie go przypomnieć. Z miasta nad Drwęcą dojeżdżamy pociągiem Arrivy do Jabłonowa Pomorskiego, następnie przesiadamy się w pociąg Przewozów Regionalnych (czy jak kto woli PolRegio) w kierunku Iławy i wysiadamy na pierwszej stacji. Najlepiej na tę wycieczkę wyruszyć w tygodniu, gdyż w weekend kursuje tam znacznie mniej pociągów i można nie zdążyć przed zachodem słońca. Wysiadamy na znanej nam już stacji Ostrowite, jednak do tej pory zawsze przechodziliśmy przez tory i szliśmy w prawo szlakiem żółtym lub niebieskim. Tym razem skręcamy w lewo i kierujemy się szlakiem zielonym. Szlak ten zaczyna się w samym Ostrowitem i prowadzi aż do Radzynia Chełmińskiego, miasta znanego z ruin zamku, gdzie kręcono między innymi popularny film dla dzieci Pan Samochodzik i Templariusze. Jednak do Radzynia dojdziemy podczas innej wycieczki. Ogólnie z Ostrowitego do Grudziądza można przejść kilkoma drogami, zarówno od południa jak i od północy. Długość tras wynosi od 42 do 62 km. Dziś przyjrzymy się wariantowi północnemu, który jest jednocześnie najkrótszy. Przy okazji warto wspomnieć, że na niektórych starszych mapach nie ma zaznaczonych szlaków, którymi prowadzi dzisiejsza trasa, dlatego trzeba mieć się na baczności, żeby się nie zgubić. Ja korzystam z aplikacji Mapa Szlaków Turystycznych, gdzie jest tylko szlak zielony, a dalszych nie ma; dlatego warto również zaopatrzyć się również w aplikację Szlaki, gdzie baza jest znacznie bardziej pojemna.

Widok na stację Ostrowite tuż przed wschodem słońca

Z Ostrowitego kierujemy się na północny zachód wspomnianym szlakiem. Zaraz za dworcem po prawej stronie mijamy ruiny z kominem, prawdopodobnie pozostałości po dawnym PGRze. Po dwóch kilometrach dochodzimy do zabudowań wsi Rywałdzik (istnieje również wieś Rywałd, gdzie znajduje się Sanktuarium Maryjne, w którym przez kilka dni był internowany Kardynał Stefan Wyszyński). W Rywałdziku mijamy skrzyżowanie i idziemy dalej do Wsi Płowęż. Tam mamy kościół pw. Św. Małgorzaty wraz z przykościelnym cmentarzem.

Przed kościołem mamy skrzyżowanie i drogowskazy w lewo do Nowej Wsi Szlacheckiej. (Warto tu zboczyć ze szlaku i udać się do tej miejscowości, gdyż znajduje się tam zabytkowy Pałac oraz plaża nad Jeziorem Dużym. Potem dochodzimy do skrzyżowania z czerwonym szlakiem, którym idziemy w prawo w kierunku północnym). Wędrujemy zgodnie ze wskazaniami szlaku w ścieżkę po lewej stronie od budynku kościoła i dalej przechodzimy przez pagórkowate pola, aż do wsi Płowężek. Tam mamy skrzyżowanie z czerwonym szlakiem z kierunku Jabłonowa i Nowej Wsi. Jest to ten szlak, który zaczyna się w Brodnicy. Od skrzyżowania idziemy szosą, mijamy most na rzece Osa oraz granicę gminy Świecie nad Osą.

Dalej szosa prowadzi w niewielkim wąwozie, po około 2 km, szlak skręca w prawo polną ścieżkę. Idziemy dalej wśród pól w kierunku północnym, w końcu naszym oczom ukazują się wiejskie zabudowania, między innymi stodoła i obora z krówkami. Są to pozostałości dawnego PGRu w Lisnowie. W tym miejscu trzeba uważać, gdyż droga jest bardzo gęsto eksploatowana przez traktory, przez co łatwo wpaść w błotne kałuże. Dalej szlak dochodzi do asfaltowej drogi i skręca w lewo. Za wiejskimi zabudowaniami również znajduje się pałac oraz stadnina koni.

Idziemy dalej chodnikiem aż do placu, gdzie na wprost widzimy kościół pw. Chrystusa Króla. Tu szlak mija kościół po prawej stronie, jednak równie dobrze można wybrać ścieżkę po lewej, gdyż później te dwie drogi się skrzyżują. Idąc dalej asfaltową szosą po lewej stronie mijamy Jezioro Szańcowe. Następnie dochodzimy do skrzyżowania pięciu dróg i skręcamy w trzecią w prawo. Tu mamy spore wzniesienie i dochodzimy do wsi Szonowo, tam przechodzimy przez skrzyżowanie prosto i idziemy dalej asfaltem z wyznaczoną ścieżką rowerową. Po pewnym czasie po prawej stronie oczom naszym ukaże się kolejne jezioro, to jest Jezioro Łasińskie.

Idziemy drogą aż do rozwidlenia, które prowadzi na most przez jezioro. W tym momencie mamy do wyboru 3 drogi, niestety wszystkie wiążą się z koniecznością marszu z drogą wojewódzką, co jak wiadomo jest bardzo uciążliwe dla pieszego. Na mapce zamieszczam przebieg wszystkich trzech opcji.

Jak widzimy najszybsza jest opcja nr 2, która prowadzi od mostu na południe przez Jakubkowo, Bogdanki i Hermanowo, jednak jednocześnie jest tu najwięcej asfaltu, więc kwestia chęci i dobrych butów. Opcja pierwsza i trzecia niewiele się różni, z tym że ostatnia prowadzi przez miasto Łasin, w którym można zaopatrzyć się w prowiant, oraz zwiedzić samo miasto. Ja osobiście wybrałem opcję numer jeden: zaraz za mostem w lewo i bulwarem wzdłuż jeziora przez kąpielisko z pomostem do opuszczonego ośrodka wypoczynkowego przy ulicy Sportowej i dalej polną ścieżką do głównej drogi.

Jest to droga wojewódzka nr 538, idziemy nią około 4 km, do momentu ujrzenia po lewej stronie tablic Rezerwatu Dolina Osy.

Tam skręcamy zgodnie ze znakami szlaku żółtego w prawo, oczywiście na tej mapie tego szlaku nie ma 😀 Mijamy mostek na Osie wraz z jazem i młynem we wsi Słupski Młyn.

Teraz rozpoczyna się najciekawszy moim zdaniem odcinek naszej wycieczki, idziemy leśnym pofałdowanym terenem, jeśli warunki pogodowe są sprzyjające, to przy okazji możemy pozbierać grzyby. Warto często sprawdzać w telefonie lokalizację, gdyż szlak jest słabo oznakowany na drzewach. Idziemy przez osadę Karasek, następnie przez wieś Orle nad Jeziorem Salno.

Później dochodzimy do skrzyżowania, gdzie w lewo dojdziemy do wsi o tej nazwie, a my idziemy w prawo i wchodzimy do Dąbrówki Królewskiej.

Przechodzimy przez wieś, mijamy po lewej stronie kościół pw. Świętego Jakuba. Potem mamy po prawej stronie znak drogowy informujący o spadku oraz wieżę telefonii komórkowej. Idziemy chwilkę w dół, po czym po lewej stronie dochodzi droga szutrowa, w którą skręcamy. Idąc dalej prosto szosą doszlibyśmy do głównej drogi krajowej 16, gdzie w razie gdyby ktoś był już zmęczony można iść łapać autobus w kierunku Grudziądza.

My jednak jeszcze mamy siłę, więc idziemy dalej szutrową w drogą. Po kilkuset metrach idziemy górną granicą doliny Osy, po prawej stronie mamy widok w dół na rzekę. W tym miejscu droga robi kilka serpentyn i zawijasów, jednak nie warto się tym przejmować. Idziemy dalej wzdłuż rzeki około 5 km, po drodze mijamy kilka osuwisk i wyrobisk.

Wreszcie dochodzimy do asfaltowej drogi podpisanej jako ulica Szarotkowa. W tym miejscu mamy kolejny wybór. Możemy, tak jak ja skręcić w prawo, gdzie po chwili miniemy tablicę graniczną miasta Grudziądz, a następnie ulicą Maciejkową przez most na Osie dojdziemy do ulicy Paderewskiego i przez tory kolejowe dojdziemy do przystanku kolejowego Grudziądz Owczarki.

Mamy tam również pętlę, łapiemy autobus linii nr 3 w kierunku Szpitala Rydygiera i wysiadamy na przystanku Królewska niedaleko dworca.

Jednak skręcając w lewo idziemy dalej żółtym szlakiem i dochodzimy do dworca głównego dochodzimy dopiero po 16 km. Warto tą trasą przejść się osobno, gdyż prowadzi ona koło Księżych Gór z umocnieniami miejskimi, fortecami, schronami itd.

Featured

Wokół komina 5 – NML – Lidzbark (Piaseczno?)

Pewnie wszyscy zastanawiają się co to jest to NML. Ci, którzy mieszkają w Brodnicy lub w okolicach, zapewne wiedzą o co chodzi. A dla innych czytelników, już objaśniam zagadnienie. Otóż NML jest to skrócona nazwa Nowego Miasta Lubawskiego. Jest to miasto powiatowe położone w województwie warmińsko-mazurskim. Jadąc z Brodnicy w kierunku Olsztyna drogą krajową nr 15, jest to pierwsza większe miasto, które mijamy (po drodze jest jeszcze Kurzętnik, który kiedyś też był miastem, jednak utracił swoje prawa w 1905 roku). Do NML można dostać się autobusem, jednak tu również lepiej wybrać się w tygodniu, bo w weekendy pierwszy autobus jedzie dopiero o 13. Zaś w dni robocze mamy rano do wyboru aż 2 trasy – jedna krótsza wspomnianą już krajową piętnastką, oraz druga dłuższa przez Zbiczno, Partęczyny i Tereszewo.

Niezależnie którą trasę wybierzemy, można wysiąść zaraz za mostem na Drwęcy przy Wieży Brodnickiej, albo dalej przy dworcu PKS, gdzie kiedyś obok mieścił się również dworzec PKP. Jednak obecnie linia 209 jest zamieniona na ścieżkę rowerową, o czym była mowa przy okazji wycieczki do Brzozia. W Nowym Mieście warto odwiedzić starówkę z kwadratowym rynkiem, niedaleko którego stoi kościół Św. Tomasza. Można także przejść się nad brzegiem Drwęcy, która w tym miejscu jest znacznie węższa, niż na przykład w Brodnicy. Idąc z rynku w kierunku Brodnicy obok wspomnianej już Wieży warto do niej zajść, gdyż mieści się tam lokalne Muzeum Ziemi Lubawskiej.

Po przejściu przez wspomniany już most na Drwęcy idziemy dalej około półtora kilometra ulicą Jagiellońską w kierunku południowym. Następnie skręcamy w lewo w ulicę Lidzbarską. Przez kolejny kilometr mamy jeszcze chodnik i ścieżkę rowerową, gdyż droga prowadzi do niedawno pobudowanej obwodnicy Nowego Miasta. Gdy miniemy skrzyżowanie w postaci ronda, pozostaje nam tylko pobocze. Wędrujemy dalej, po prawej stronie mamy osadę Kacze Bagno oraz ośrodek agroturystyczny o tej samej nazwie.

Dalej droga prowadzi pod górkę aż do wsi Gwiździny. Dla lubiących głośne rytmy umcia – umcia znajduje się tam słynna imprezownia/mordownia Ibiza. My jednak przed tym fascynującym miejscem na mapie imprezowej Polski skręcamy w lewo za boiskiem sportowym klubu piłkarskiego KS Wicher Gwiździny i dochodzimy do Skweru Ofiar Katyńskich, na którym skręcamy w prawo w ulicę Wiejską. Po lewej stronie mamy biały kościół pw. Św. Jana Bosko.

My jednak idziemy dalej prosto, aż do końca asfaltu (proszę się nie zrażać i iść prosto, gdyż dalsza droga jest zarośnięta i wygląda dosyć nieciekawie 😀 Po chwili droga zaczyna schodzić w dół i dochodzimy do normalnej szutrowej drogi, gdzie skręcamy w lewo by po jakimś kilometrze dojść do wsi Mroczenko.

Po minięciu zabudowań mamy tabliczkę informującą nas, że wchodzimy na teren Welskiego Parku Krajobrazowego. Po około kilometrze widzimy przed nami most na Bałwance, która zaraz potem wpada do rzeki Wel.

My jednak przed przeprawą skręcamy w prawo w polną dróżkę. Teraz mamy piękny fragment trasy, po lewej stronie idziemy wzdłuż rzeki, a przed nią rozciągają się trawiaste pola.

Wędrujemy taką drogą jeszcze kilka kilometrów, wreszcie skręca w prawo lekko pod górkę. Tam przechodzimy obok gospodarstwa, przed którym skręcamy w lewo. Dalszy odcinek trasy prowadzi również wzdłuż rzeki, jednak tym razem w troszkę większej odległości.

Towarzyszą nam malownicze pagórki. W końcu dochodzimy do asfaltowej drogi i skręcamy w nią w lewo przez most. Tam mijamy znak wsi Trzcin. Zaraz za mostem skręcamy w prawo. Droga wygląda tak jakby szła do prywatnego gospodarstwa, ale proszę się tym nie zrażać, przechodzimy przez bramę i wchodzimy na polną ścieżkę, która ponownie prowadzi pod górkę do lasu.

W tym miejscu mamy również po prawej stronie widok na rzekę wraz ze spiętrzeniem, za nim mamy coś w rodzaju małego zbiornika retencyjnego. Jednak my idziemy wspomnianą wyżej ścieżką w stronę lasu. Cały czas po prawej stronie mamy widok na dolinę rzeki Wel. Po jakimś czasie dochodzi do nas szersza droga i po prawej stronie widzimy tablicę informacyjną, która informuje nas o rezerwacie przyrody Piekiełko. Chroni on odcinek przełomowy rzeki Wel, która w tym miejscu przypomina górski potok.

Dalej ścieżka trochę odbija od rzeki, jednak po kilometrze z powrotem się zbliża. Wreszcie dochodzimy do wsi Chełsty, gdzie dołącza do nas szosa z czerwonym szlakiem. Skręcamy w nią w prawo, droga robi zawijas w kształcie litery „U” i prowadzi dalej wzdłuż rzeki.

W centrum wsi szosa idzie prosto i przechodzi przez most, a my razem ze szlakiem skręcamy w lewo. Zaraz za mostem mijamy tabliczkę informacyjną o szlaku kajakowym wraz z miejscem postojowym. Idziemy dalej około 4 km razem ze szlakiem czerwonym w kierunku południowym i dochodzimy do kolejnej wsi o nazwie Kurojady.

Tam po prawej stronie mamy domki turystyczne, dalej dochodzimy do kolejnego mostu na rzece Wel, gdzie po lewej stronie mijamy młyn wodny. Przechodzimy tym mostem, za nim szlak skręca w lewo w zarośniętą krzakami ścieżkę. Po jakichś dwóch kilometrach z lewej strony dochodzi ścieżka i jakiś czas idziemy wzdłuż słupów linii wysokiego napięcia przez las.

Po kolejnych kilku kilometrach las się kończy i po lewej stronie mijamy zabudowania mleczarni. To oznacza, że wchodzimy na teren Lidzbarka Welskiego (nie mylić z Lidzbarkiem Warmińskim). Po minięciu mleczarni podchodzimy pod górkę i przecinamy drogę wojewódzką 544 w kierunku Brodnicy. Za skrzyżowaniem ponownie schodzimy w dół i po raz kolejny przechodzimy przez most nad rzeką Wel. Idziemy przez centrum miasta, jednak nie osiągamy centralnego placu, mijamy jedynie ulicę Słomiany Rynek, po czym skręcamy wraz ze szlakiem w prawo w ulicę Sądową. Oczywiście można skręcić ze szlaku iść na przystanek PKS żeby zakończyć wycieczkę. Ja jednak miałem jeszcze 3 godziny do autobusu, więc postanowiłem iść dalej, żeby nie czekać 😀 Więc wspomnianą ulicą Sądową idziemy chwilę prosto, po lewej stronie mijamy budynek sądu i wreszcie po prawej mamy zejście po schodach w kierunku zbiornika wodnego. Jest to jezioro Lidzbarskie.

Idziemy wzdłuż niego czymś w rodzaju bulwaru/promenady, po drodze mijamy kilka knajpek oraz plażę miejską. Po jakimś czasie nasza trasa oddala się troszkę od jeziora i podchodzimy pod górkę w stronę lasu. Dalej mijamy po ośrodki wypoczynkowe Danusia i Danusia 2.

Wreszcie jezioro się kończy, szlak skręca w lewo i krótki jego odcinek prowadzi po bezdrożach, jednak zaraz dochodzimy do szerokiej asfaltowej szosy. Idziemy dalej asfaltem, po chwili mijamy zarośnięte torowisko linii 208. Za torami szlak skręca w lewo, a my idziemy w prawo kostkowaną drogą wzdłuż toru. Po 2 kilometrach wchodzimy do wsi Klonowo, przechodzimy przez nią i na jej końcu po lewej stronie mamy tartak, a po prawej stację kolejową Klonowo koło Lidzbarka. Oczywiście wszystko tam jest zarośnięte i opuszczone 😦

Od stacji idziemy drogą przez tory, dalej po lewej stronie mijamy szkółkę leśną, w końcu znowu dochodzimy do drogi 544, a konkretnie do wsi Piaseczno, gdzie znajduje się jezioro z bardzo czystą wodą oraz pole namiotowe. W tym miejscu łapiemy autobus, jednak trzeba uważać, bo nie ma tam przystanku 😀 Najlepiej zatrzymać się na skrzyżowaniu i tam łapać.

Featured

Wokół komina 4 – do Jamielnika

Następna trasa prowadzi za Konojad do Jamielnika. Dojazd jest podobny jak do Jabłonowa, tylko wysiadamy na drugiej stacji. Wychodzimy przez dworzec PKP i idziemy do głównej drogi.

Ogólnie w tym miejscu planowałem iść w lewo szosą bezpośrednio na Górale i obok kościoła pw. Dobrego Pasterza, ale nie wiedzieć czemu poszedłem prosto nieoznaczoną trasą 😀

Dalej droga wchodzi do lasu i skręcamy w lewo. Idziemy koło zabudowań osady o nazwie Osiedle Leśne i dochodzimy do żółtego szlaku (Odcinek drugi Ostrowite – Brodnica).

Szlakiem idziemy jakiś czas do wsi Górale. Kiedy ostatnio szliśmy tym szlakiem, pomaszerowaliśmy dookoła nad jeziorem Głowińskim, ja jednak tym razem postanowiłem przejść skrótem drogą asfaltową bezpośrednio na Ostrowite.

Tam mijamy znany nam już kościół, dawny PGR oraz jeziorko i dochodzimy do skrzyżowania przed dworcem PKP. Tam skręcamy w prawo według drogowskazów do Wardęgowa.

Idziemy dalej poprzez pola rzepaku (akurat szedłem tędy w maju, więc trafiłem na szczyt żółtego rozkwitu tej rośliny. We wspomnianym już Wardęgowie znajduje się Sanktuarium Maryjne, gdzie kiedyś podobno jakimś dzieciaczkom ukazała się Maryja na drzewie. Od tamtego czasu co roku w poniedziałek po Zielonych Świątkach odbywa się tam nabożeństwo, a z Brodnicy wyrusza piesza pielgrzymka. Poza tymi uroczystościami miejsce jest cały czas zamknięte, jedynie co niedzielę odprawiana jest jedna msza w południe.

Idziemy dalej, mijamy pod drodze osady Gajówka i Lipowa Góra i dochodzimy do skrzyżowania, na którym skręcamy w prawo. Mamy tam obelisk pamięci żołnierzy napoleońskich. Tu droga jest bardziej uczęszczana, więc należy zachować szczególną czujność. Idziemy poboczem przez Osadę Wichertowo i dochodzimy do dużej wsi Łąkorz.

Znamy już ją z zielonego szlaku, jednak wtedy jedynie przecinaliśmy ją w poprzek, a teraz przechodzimy wzdłuż i możemy zobaczyć, że ciągnie się ona przez kilka ładnych kilometrów. Na początku po lewej stronie mijamy wiatrak typu holenderskiego, niestety troszkę podupadł, bo jest pozbawiony ramion, czy tam skrzydeł. Idąc dalej mamy kościół pw. Św. Mikołaja, dalej odchodzi droga do Gaju, którą kiedyś szliśmy do Biskupca. Wreszcie również po lewej stronie mijamy Muzeum Lokalne Wsi Lubawskiej. Niestety, kiedy chciałem tam zajść, to akurat było zamknięte, więc Wam nie opowiem co tam się znajduje.

Idziemy dalej prosto do końca wsi. Droga asfaltowa skręca tam delikatnie w prawo, my natomiast wchodzimy prosto w szutrową ścieżkę. Po jakimś czasie wchodzimy do lasu, na jego skraju mamy stary cmentarz ewangelicki z przełomu XIX i XX wieku, na którym zachowało się kilka ładnych nagrobków.

Wędrujemy dalej przez las, po drodze mijamy Leśnictwo Łąkorz wraz ze szkółką leśną, następnie mijamy na drzewach znaki w kształcie podkowy. Są to oznaczenia szlaku konnego.

Następnie skręcamy w lewo i idziemy około kilometra w kierunku północnym, aż dochodzimy do bardzo przyjemnego miejsca postojowego i parkingowego przy drodze wojewódzkiej nr 538 z Radzynia Chełmińskiego do Nidzicy (tutaj odcinek z Biskupca do Nowego Miasta). Po minięciu drogi idziemy dalej prosto i dochodzimy do rzeki Kakaj, która podobno jest szlakiem kajakowym, ale nie wiem jak one się tam mieszczą 😀

Skręcamy przy rzeczce w prawo i idziemy wzdłuż jej brzegu zawijasami i slalomem, aż dochodzimy do małego mostku, który mijamy i skręcamy w lewo. W tym lesie również można się zgubić, dlatego wstawiam mapki. Maszerujemy tym labiryntem leśnym kilka kilometrów, po drodze mijamy Rezerwat Przyrody Łabędź, oraz Użytek Ekologiczny Świńskie Kąty II i dochodzimy na skraj lasu w osadzie o nazwie Leszczyniak.

Tam droga znowu się poszerza, idziemy chwilę prosto, po czym skręcamy w lewo i dochodzimy do torów kolejowych linii 353, które mijamy i wędrujemy dalej. W końcu dochodzimy do wsi Krotoszyny, na skrzyżowaniu z główną drogą skręcamy w prawo. (Jeśli ktoś jest zmęczony/głodny/zmarznięty/przemoczony, to w tym miejscu zamiast skręcać w prawo, może pójść w przeciwnym kierunku, by po jakichś dwóch kilometrach dojść do znanej nam już stacji Biskupiec).

Jednak jeśli jeszcze masz siłę, to warto pójść w prawo w kierunki wsi Szwarcenowo. Droga prowadzi przez pola. We wsi znajduje się malowniczo położone jezioro Trupel, przez które przepływa rzeka Osa i na środku którego są 2 malutkie wyspy. Można zejść z naszej trasy w lewo na małą plażyczkę, są tam oznaczenia. Odległość wynosi około 500 m.

Po chwili odpoczynku ruszamy dalej, po lewej stronie mijamy położony na górce kościół pw. Św. Mikołaja wraz z otaczającym go cmentarzem. Idąc dalej dochodzimy do skrzyżowania, w lewo mamy znaki na Wielką Wólkę, a my idziemy prawo na wieś Wonna. W tej miejscowości również jest cmentarz, na którym stoi zabytkowa kapliczka.

Tam również mijamy skrzyżowanie, na którym idziemy prosto i po jakichś 3 kilometrach naszym oczom ukazują się pierwsze zabudowania wsi Jamielnik.

Wędrujemy dalej, przechodzimy wiaduktem pod torami linii 353 i od tyłu dochodzimy do dworca PKP.

Cała trasa, długość około 45 km
Featured

Wokół komina 3 – Trójstyk

Kolejna wycieczka rozpoczyna się na przystanku PKS we wsi Okalewko. Dojedziemy tam nawet w weekendy bezpośrednio z Brodnicy busem (w tygodniu jest więcej kursów, a w sobotę i w niedzielę tylko 3). Zaraz przy przystanku jest skrzyżowanie, w prawo mamy drogę na Syberię (tak, to nazwa wsi, nie mylić z krainą geograficzną na północy i wschodzie Rosji :D; a w lewo na Brodniczkę.

My kierujemy się w lewo. Po drodze mijamy domki i niewielki sklep spożywczy, by po około 500 metrów opuścić tereny zabudowane i wejść w pola. Po chwili mamy kolejne rozstaje dróg. W lewo jest znak na Leśnictwo Brodniczka, prosto bez oznaczenia, a my idziemy w prawo wg wskazań na Leśnictwo Płociczno. Po chwili pola się kończą i wchodzimy do lasu.

Idziemy jakiś szutrową drogą na wschód, najpierw z lewej przychodzi jedna droga pod kątem, potem druga troszkę szersza, po czym nasza trasa skręca lekko na południe, to jest w prawo. Mamy tam Rezerwat Mszar Płociczno oraz miejsce parkingowe. Następnie mamy kolejne rozejście dróg, gdzie odchodzą 3 ścieżki. My idziemy w pierwszą z lewej na Leśnictwo Beśnica, które mijamy po jakimś czasie z lewej strony.

Dalej mamy kilka zabudowań gospodarczych, które wyglądają na opuszczone. Później mamy odnogę w prawo, w którą skręcamy. Droga początkowo idzie pod kątem, jednak po chwili się prostuje i prowadzi prosto na wschód. Wśród tych leśnych dróg bez oznaczeń łatwo się zgubić, więc zamieszczam mapkę.

Idziemy dalej prosto tą drogą, przy okazji towarzyszy nam ścieżka rowerowa. Na którymś ze skrzyżowań, mniej więcej koło dziesiątego dochodzimy do skrzyżowania z czerwonym szlakiem. Jest to oczywiście inny szlak w tym kolorze, niż opisywany kiedyś do Jabłonowa. Ten to tak zwany szlak grunwaldzki, prowadzi ze wsi Bądzyń pod Żurominem przez Bryńsk, Lidzbark Welski, Płośnicę, Turzę Wielką, Uzdowo i Łodwigowo do Grunwaldu właśnie.

Na tym skrzyżowaniu mamy też jedyną w naszym rejonie turystyczną ciekawostkę tego typu. Jest to trójstyk województw, to jest kujawsko-pomorskie (powiat brodnicki), warmińsko-pomorskie (powiat działdowski) i mazowieckie (powiat żuromiński). Mamy tam okazjonalny głaz z herbami trzech województw oraz tablicę informacyjną. Z niej możemy wyczytać, że prowadziła tędy kiedyś również granica zaboru pruskiego i rosyjskiego. Znajduje się tu również miejsce parkingowe i postojowe.

Po odpoczynku skręcamy w lewo w kierunku północnym i idziemy czerwonym szlakiem do wsi Bryńsk Szlachecki. Dalej szlak prowadzi przez Bryńsk oraz Czarny Bryńsk, my jednak skręcamy w lewo na Bryńsk Królewski (tak zwana Bryńskcepcja) Po drodze mijamy zabudowania, są to głównie gospodarstwa agroturystyczne.

Idziemy kilka kilometrów prosto szeroką szutrową drogą, aż do skrzyżowania z niebieskim szlakiem Górzno – Głęboczek.

Tam mamy kolejne miejsce postojowe i idziemy dalej prosto na północ około 6 km, tam mamy skrzyżowanie i drogowskazy do wsi Ruda w lewo. My jednak idziemy dalej prosto, po drodze zaczyna się coś w rodzaju leśnej ścieżki edukacyjnej z tabliczkami informacyjnymi na temat funkcjonowania lasu.

Od skrzyżowania droga znowu się poszerza, mijamy mostek na rzeczce Górzanka oraz osadę Borek, po czym droga prowadzi przez kilka zawijasów.

Po jakimś czasie las się kończy i dochodzimy do drogi Górzno – Bartniczka. Skręcamy w nią w prawo, idziemy jakieś 800 metrów i dochodzimy do przystanku PKS znajdującego się we wsi Zdroje. Stamtąd łapiemy busa do Brodnicy.

Featured

Wokół komina 2 – do Brzozia

Kolejna nieoznaczona trasa (czyli nie szlakiem, tylko po zwykłych drogach) prowadzi z Brodnicy do Brzozia Lubawskiego (w okolicy jest jeszcze Brzozie Polskie, więc proszę uważać) Brzozie Lubawskie leży przy dawnej drodze krajowej 15 (bo niedawno powstała obwodnica Nowego Miasta Lubawskiego i prowadzi ona troszkę inną trasą) i znajduje się w powiecie nowomiejskim; a do Brzozia Polskiego należy skręcić z piętnastki w Wielkim Głęboczku w kierunku Sugajna i leży ono w powiecie brodnickim.

Naszą trasę zaczynamy z centrum Brodnicy i idziemy na początku ulicą Sądową, mijamy rondo toruńskie niedaleko restauracji U Bosmana i wchodzimy w równoległą do Sądowej ulicę Wojska Polskiego. Mniej więcej w połowie jej długości po prawej stronie mijamy sklep Hildebrandt. Idziemy dalej prosto do końca asfaltu i skręcamy w prawo w szutrową ulicę Rataja. Po prawej stronie mamy domki jednorodzinne, a po lewej jest już koniec miasta, więc towarzyszą nam pagórkowate pola. Idziemy chwilę tą ulicą, po czym skręcamy w podobną drogę w lewo, która prowadzi lekko pod górkę. Jest to ulica Siewna. Na początku idziemy przez pola, a po wejściu na górę z obu stron rozpoczynają się sady jabłkowe. Kiedy się odwrócimy, ujrzymy piękną panoramę naszego miasta.

Dalej wchodzimy do lasu, a za nim mijamy były przejazd kolejowy z linią 209, o której była mowa przy okazji wycieczki do Jabłonowa. Na skrzyżowaniu po lewej stronie mamy wieś Bartniki, a po prawej Kruszynki.

My jednak idziemy dalej prosto i skręcamy w prawo w asfaltową drogę dopiero we wsi Drużyny. Wędrujemy przed siebie przez pola do Kruszyn Szlacheckich i przechodzimy przez tor linii 208. Przed przejazdem spotykamy wspomniany już wcześniej szlak czerwony do Jabłonowa, jednak on za torami skręca w lewo, a my idziemy dalej prosto do centrum wsi. Po lewej stronie mijamy mały sklep spożywczy, a po prawej plac zabaw i boisko. Następnie skręcamy w pierwszą ścieżkę w prawo, która doprowadzi nas do skrzyżowania z niebieskim szlakiem do Ostrowitego. Idziemy dalej prosto do wsi Lisa Młyn nad jeziorem Wysokie Brodno. Warto przy okazji wspomnieć, że przy ośrodku agroturystycznym rośnie pomnik przyrody, to jest grusza napoleońska, która jest jedną z najstarszych grusz w Polsce.

Wędrujemy około 2 km brzegiem jeziora, aż do miejsca gdzie po prawej stronie będziemy widzieć bagniste tereny, a po lewej będzie mała dzika plażyczka. Tam idziemy prosto w wąską ścieżkę, która prowadzi stromo pod górkę, a równolegle prowadzi stromy wąwóz, którym po obfitych opadach płynie rzeczka. Chwilę idziemy przez las, po czym wychodzimy z niego i znowu idziemy wzdłuż pól. W tym miejscu są to przeważnie pola kukurydzy.

Przed nami widzimy charakterystyczną wieżę, jest to kościół pw. Św. Jakuba Apostoła w Żmijewie. Przechodzimy obok niego, mijamy skrzyżowanie z drogą powiatową Brodnica – Łąkorz i idziemy dalej prosto według drogowskazów na Brzezinki.

Droga ta jest porośnięta lipami z obydwu stron. Idziemy chwilę szosą, jednak nie wchodzimy do wsi, tylko przed zabudowaniami skręcamy w polną drogę w lewo obok kapliczki. Dalej droga prowadzi prosto w kierunku północnym, mijamy kilka pomników przyrody i wchodzimy do lasu jak i na teren Brodnickiego Parku Krajobrazowego. Następnie mamy kilka delikatnych zakrętów w prawo i dochodzimy do drogi powiatowej Zbiczno – Jajkowo. Tu spotykamy się ze znanym już nam żółtym szlakiem, jednak on skręca w lewo, a my idziemy jeszcze chwilę prosto, aż do napotkania zielonego szlaku. Skręcamy wraz z nim w lewo i idziemy około pół kilometra razem. Mijamy most na Skarlance, za nim szlak skręca w lewo, a my idziemy w prawo drogą pod górkę i w lekkim wąwozie.

Po osiągnięciu szczytu droga zaczyna łagodnie opadać, kończy się las i teren Brodnickiego Parku Krajobrazowego. Jest tu także granica województw, wychodzimy z kujawsko-pomorskiego i wchodzimy w warmińsko-mazurskie. Po jakimś czasie szutrowa droga zamienia się w asfaltową i pojawiają się pierwsze zabudowania wsi Szafarnia. Jest to inna Szafarnia, niż ta chopinowska, którą znamy z żółtego szlaku, tamta leży w powiecie golubsko-dobrzyńskim. Przechodzimy przez wieś i dochodzimy do kolejnej, to jest do Tereszewa. Tam dochodzimy do skrzyżowania, przy którym stoi biały kościół pw. Św. Antoniego.

Na skrzyżowaniu kierujemy się na prawo w kierunku wsi Kąciki. Droga prowadzi kilkoma zakrętami i zawijasami do wsi Kaługa. Tam mamy dawną stację kolejową na linii kolejowej 251 Tama Brodzka – Iława. Zaczyna się tam też ścieżka rowerowa do Radomna (gdyż jest to granica województwa) która prowadzi dawnym starotorzem. Jest tam plac zabaw oraz miejsce parkingowe wraz z kilkoma tabliczkami informacyjnymi. Po minięciu dawnego toru krzyżujemy się ze szlakiem Camino Polaco.

Idziemy dalej prosto do mostu na Drwęcy, a po prawej stronie mamy jezioro Nielbark, które jest doskonałym miejscem dla wędkarzy. Idąc dalej mijamy wieś o tej samej nazwie. Dochodzimy do centrum wsi i skręcamy w prawo na skrzyżowaniu w ulicę Strumykową.

Przechodzimy obok Ochotniczej Straży Pożarnej i wychodzimy dalej ze wsi. Wędrujemy dalej około 3 km wśród pól malowniczą trasą z ładnymi widoczkami i osiągamy wieś Brzozie Lubawskie; dochodzimy do skrzyżowania z główną drogą, gdzie mamy przystanek autobusowy i koniec naszej wycieczki.

Featured

Wokół komina 1 – do Osieka

Ostatnio były same wycieczki około 40 km, to teraz czas na tak zwany „czilałcik”, czyli trasa 25 km. Jest ona wyraźnie krótsza od dotychczasowych, jednak również wymagająca, gdyż praktycznie w całości prowadzi po drogach asfaltowych 😦 Ruszamy ulicą Podgórną w kierunku południowym, mijamy po prawej stronie zakłady Vobro, dalej po lewej sklepy Intermarche oraz Bricomarche i dochodzimy do Ronda Warszawskiego, na którym kierujemy się dalej prosto na Rypin i Sierpc. Na szczęście tego odcinka nie musimy pokonywać asfaltem, gdyż mamy tu ścieżkę pieszo-rowerową z regularnie ustawionymi ławeczkami. Ścieżka ta na razie prowadzi prawą stroną szosy, aż do wsi Gorczenica, gdzie przechodzi przez jezdnię. Po drodze, ale nie bezpośrednio przy szosie, tylko troszkę z boku w cieniu drzew mamy kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego. Za wsią mijamy także dawną granicę zaboru pruskiego i rosyjskiego. Do dziś zachował się dom z czerwonej cegły, prawdopodobnie strażnica graniczna.

Idziemy dalej prosto w kierunku południowym i dochodzimy do dużej wsi Osiek. Mijamy po prawej stronie sklep Dino i dochodzimy do głównego skrzyżowania. Na nim kierujemy się w lewo według drogowskazów do wsi Kretki Duże. Tuż przed samą krzyżówką mijamy jeszcze po lewej stronie kościół pw. Wniebowzięcia NMP. Za zakrętem przechodzimy obok Banku Spółdzielczego, po czym kończą się zabudowania i naszym oczom ukazują się Zakład Uszlachetniania Białka Roślinnego Agrolok. Bardzo fajnie jego potężne silosy kontrastują z otaczającym polem.

Idziemy jakby przez środek zakładów, gdyż w pewnym momencie po obu stronach mamy budynki przemysłowe i dochodzimy do dawnej stacji kolejowej Kretki na linii 33. Obecnie pociągi osobowe tu się nie zatrzymują, jedynie przejeżdża tędy bez zatrzymania pociąg TLK jak i składy towarowe. Obok znajduje się również bocznica kolejowa wspomnianych zakładów, gdzie przywożą zboże. Za budynkiem dworca droga skręca łagodnie w lewo i chwilę prowadzi wzdłuż toru, po czym go przecina.

Idziemy dalej szosą i polami do wsi Kretki Duże, następnie skręcamy w lewo w kierunki wsi Kozi Róg. Kolejną miejscowością po drodze jest Szczuka, do której wchodzimy od strony południowo-wschodniej. Mijamy szkołę i przedszkole, dalej z lewej strony dochodzi droga z Gorczenicy, my natomiast idziemy w dalszym ciągu prosto do dużego skrzyżowania, gdzie po prawej stronie znajduje się kościół pw. Św. Fabiana i Św. Sebastiana, a po lewej mijamy sklep Hildebrandt.

Skręcamy w lewo w drogę powiatową Brodnica – Świedziebnia i idziemy dalej poboczem. Dalej idziemy przez osadę Szczuka-Wybudowanie oraz graniczący z Brodnicą Podgórz. W tej miejscowości zaczyna się chodnik, więc możemy już iść normalnie. Po jakimś czasie po lewej stronie pojawiają się nowe bloki, to znak, że weszliśmy do Brodnicy. Idąc dalej tą samą drogą mijamy przejazd kolejowy z linią 33 i dochodzimy do blokowiska na ulicy Witosa.

Featured

Szlak żółty część 3 – Golub – Brodnica

Kolejna część żółtego szlaku przejdziemy na przekór wszystkiemu nie z Brodnicy dalej, tylko do Brodnicy z Golubia-Dobrzynia. Całą trasę wraz żółtym szlakiem biegnie Camino Polaco. Rozpoczynamy na rynku tego miasta. Dojechać można tam autobusem, jednak najlepiej zrobić to w dni powszednie, bo wtedy mamy 2 kursy z rana, a w weekend jest jeden i to dopiero o 13. Z głównego placu wchodzimy w ulicę Kościelną, która odchodzi przy południowej pierzei. Idziemy chwilkę prosto i mijamy po prawej stronie Kościół pod wezwaniem Św. Katarzyny Aleksandryjskiej (taka sama parafia jest w Brodnicy). Dalej za kościołem widzimy cmentarz, jednak my skręcamy przed nim w prawo w deptak, który dalej prowadzi przez Drwęcę. Jest już ona wyraźnie szersza niż np. w Brodnicy.

Za mostem szlaki skręcają w lewo przez tereny parkowo-rekreacyjne. Chwilę idziemy ulicą Piaskową, która wkrótce przeradza się w Widokową i prowadzi łagodnie pod górkę po betonowych stopniach. Dalej przechodzimy przez osiedle domków jednorodzinnych, po czym wchodzimy do lasu. Po lewej stronie mamy wspaniały widok w dół na Drwęcę, gdyż przechodzimy samą górą stromej w tym miejscu doliny tej rzeki.

Mijamy najpierw wieś Białkowo, potem Płonko i dochodzimy do asfaltowej szosy. Skręcamy w prawo na skrzyżowaniu, potem za około 3 km w lewo i dochodzimy do Szafarni. Znajduje się tam Ośrodek Chopinowski, gdzie nasz słynny kompozytor spędzał w swoim dzieciństwie kilka razy wakacje. W sezonie można posłuchać tam koncertów na żywo, odbywają się tam również liczne warsztaty i konkursy pianistyczne. Z Szafarni idziemy dalej prosto szosą do wsi Płonne. Ta miejscowość również jest związana z polskim artystą, a właściwie z artystką, to jest z Marią Dąbrowską, autorką między innymi powieści „Noce i dnie”, której bohaterowie byli zainspirowani prawdziwymi służącymi z folwarku w Płonnem. W szkole podstawowej mieści się izba pamięci pisarki.

Następnie skręcamy w lewo wg znaków szlaku oraz drogowskazów do wsi Rodzone. Po prawej stronie na górce mamy mały kościółek pw. Św. Jakuba Apostoła, a dalej rezerwat przyrody Góra Modrzewiowa. Idziemy dalej asfaltową drogą, która wkrótce zamienia się w szutrową, skręcamy w prawo i po jakimś kilometrze ponownie. Mijamy osiemnastowieczny zabytkowy dworek, gdzie obecnie mieści się gospodarstwo agroturystyczne.

Dalej mamy kolejny rezerwat przyrody o nazwie Tomkowo oraz wieś o tej samej nazwie. Następnie wychodzimy z lasu, idziemy znowu asfaltową drogą prze wsie: Półwiesk Mały, Kierz Półwieski, Kierz Radzikowski i wchodzimy do wsi Radziki Duże.

Dochodzimy do głównego skrzyżowania i skręcamy na nim w lewo. Po prawej stronie na wzniesieniu mamy ruiny zamku, dalej szkołę podstawową i cmentarz, a po lewej kościół pw. Św. Katarzyny Aleksandryjskiej. Kolejny etap prowadzi przez osady: Szczawniki, Olszak i Pólka Duże. Po obu stronach mamy industrialne tereny żwirowni, wraz z jeziorkami wyrobiskowymi i innymi tego typu rzeczami. Następnie dochodzimy do mostu nad Drwęcy, gdzie mamy miejsce postojowe dla kajaków.

Za mostem skręcamy w prawo i idziemy przez las szutrową drogą do wsi Słoszewy. Tam przez chwilę trasa prowadzi po charakterystycznej kostce brukowej. Po prawej stronie cały czas mamy piękny widok na dolinę Drwęcy. Idąc dalej mijamy dosyć duże miejsce postojowe i parkingowe, a następnie wieś Mszano z kościołem pw. Św. Bartłomieja Apostoła.

W dalszej części wychodzimy z lasu, schodzimy z górki przez wieś Szabda. Po prawej stronie mamy ścieżkę prowadzącą do dawnego mostu kolei wąskotorowej Brodnica – Ostrowite koło Rypina, która kiedyś służyła jako kolej cukrownicza. wreszcie dochodzimy do Alei Józefa Piłsudskiego, która zarazem stanowi obwodnicę Brodnicy. Skręcamy w lewo, mamy tam wydzieloną ścieżkę rowerową i pieszą. Po lewej stronie mijamy poligon wojskowy ze strzelnicą i nowe blokowisko, a po prawej dwa cmentarze: najpierw komunalny, potem parafialny wraz z klasztorem franciszkanów i kościołem pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, który zarazem jest patronem naszego miasta.

Długość trasy około 41 km

Featured

Szlak żółty część 2 Ostrowite – Brodnica

Macie Deja vu? Wycieczka z Ostrowitego do Brodnicy już była 😛 Ale wtedy szliśmy niebieskim szlakiem i tamta droga była w miarę prosta. A żółty szlak z kolei wije się niemiłosiernie po pojezierzu brodnickim. Jednak obie trasy mają trochę wspólnego. Obie prowadzą nad licznymi jeziorami (w końcu jesteśmy na pojezierzu :D). Spacer zaczynamy na znanym już dworcu PKP Ostrowite. Przez pierwsze kilka kilometrów towarzyszy nam wspomniany wyżej szlak niebieski, na skrzyżowaniu nad jeziorem Głowińskim szlak żółty skręca w prawo na Górale, jednak później odbija z powrotem w lewo i znowu krzyżują się między jeziorem Sosno i Mieliwo.

Od skrzyżowania szlak odbija lekko na północ w kierunku wsi Koń i zahacza o początek jeziora Ciche. Ten brzeg jest bardzo malowniczy i położony na stromym zalesionym zboczu. Po raz kolejny musimy pilnować znaków szlaku, gdyż znowu są one niewyraźne i pojawiają się stosunkowo rzadko. Nad jeziorem szlak po raz kolejny skręca na południe i prowadzi praktycznie wzdłuż całego akwenu. Po drodze mijamy schrony, których w tym rejonie nie brakuje. Kiedy jezioro się skończy, wychodzimy nad rzeczkę bez nazwy, która płynie do następnego, to jest jeziora Zbiczno. Po drodze mamy jeszcze malutkie jeziorka: Karaś i Okonek (to dość popularne nazwy jezior w tych stronach, więc warto uważać, żeby się nie zgubić :D)

Następnie dochodzimy do drogi powiatowej Brodnica – Łąkorz, skręcamy w nią w lewo wraz ze szlakiem. Idziemy tak około 300 metrów i po prawej stronie oczom naszym ukaże się parking/przystanek autobusowy. W dalszej kolejności mijamy mostek nad rzeczką, tam szosa odbija w lewo, a my skręcamy w prawo w szutrową drogę wzdłuż jeziora Zbiczno. Mijamy pole namiotowe z czynną sezonowo plażą, budką z hamburgerami i smażalnią ryb. Dalej idziemy drogą z kocich łbów, która jest jednocześnie aleją pomników przyrody. Jesteśmy we wsi Ryte Błota. Idąc dalej brzegiem jeziora dochodzimy do ośrodka wypoczynkowego ze SPA. Nam jednak takie atrakcje nie w głowach, idziemy dalej, po jakimś kilometrze szlak odchodzi od głównej drogi i prowadzi wąską ścieżką nad samym brzegiem jeziora. Warto wspomnieć, że jest to najgłębszy akwen na naszym pojezierzu, maksymalnie do 40 metrów.

Idziemy dalej do końca zbiornika wodnego i mamy tam malutkie jezioro Kochanka. Znajduje się tam pło torfowcowe (Jak podaje Ciocia Wiki, jest to kożuch roślin torfowiskowych występujący na wodzie w formie zarastającego brzegu lub rodzaj pływającej wyspy, powstałej w wyniku odrywania się mszarów torfowcowych porastających brzegi jeziora. Stanowi etap zarastania zbiornika wodnego, tworząc trzęsawisko. Zwykle ma charakter torfowiska przejściowego) z tablicą informacyjną. Rośnie w tym miejscu kilka roślin chronionych, między innymi owadożerna rosiczka okrągłolistna.

W dalszej części przechodzimy niedaleko szlaku zielonego znanego z wycieczki do Biskupca, jednak się z nim nie krzyżujemy (na razie). Następnie idziemy chwilę szosą ze Zbiczna do Jajkowa, mijamy kolejny bunkier i skręcamy w lewo wzdłuż jeziora Strażym. Znowu prowadzi nas wąska ścieżka, po drodze spotkamy również kilka zwalonych pniaków. W końcu wychodzimy z zarośli na szeroką drogę szutrową i dochodzimy do Pomnika w kształcie orła (znowu deja vu :P) Tam krzyżujemy się ze szlakiem zielonym, przechodzimy przez mostek Jadwigi, za nim skręcamy w prawo w kolejną wąską ścieżkę, idziemy dalej brzegiem jeziora Bachotek i po jakimś kilometrze dochodzimy do pierwszego ośrodka nad tym jeziorem – Stanicy Wodnej PTTK. Możemy tam wejść się posilić/wykąpać/napić, jednak szlak omija ośrodek, skręca w lewo w asfaltową drogę pod górę, a następnie w prawo przy kolejnym Ośrodku, to jest Stepol. Za ośrodkiem zaś asfalt się kończy i maszerujemy dalej brzegiem jeziora w kierunku południowym. Przez jakiś czas towarzyszy nam szlak niebieski do Górzna, ale po kilku kilometrach we wsi Mariany skręca w lewo w stronę Jajkowa. My zaś idziemy dalej prosto, wchodzimy do lasu i w końcu dochodzimy do ostatniego ośrodka nad jeziorem Bachotek – Ośrodka Uniwersytetu Mikołaja Kopernika z Torunia. Po około 15 minutach drogi osiągamy drogę krajową 15, na wprost mamy fajne miejsce postojowe z parkingiem i zadaszonym stolikiem z ławeczkami. Następnie szlak skręca w prawo i prowadzi jakiś czas wyżej wymienioną drogą. Po około 2 km dochodzimy do stacji Tama Brodzka, po drodze mijamy mostek na Skarlance i bardzo ciekawą panoramę na jezioro Bachotek.

Za Tamą Brodzką dochodzi do nas szlak Camino Polaco i idzie z nami aż do Brodnicy. Skręcamy tam z głównej drogi i znowu wchodzimy na szutrową drogę. Idziemy według wskazań obu szlaków wzdłuż linii kolejowej 208. W połowie drogi przechodzimy przez tor i mijamy po lewej stronie jezioro Ostrów, zwane przez lokalnych nie wiedzieć czemu „Śliskim”. Dalej maszerujemy żółtym szlakiem oraz Camino Polaco, jednak wkrótce ten pierwszy skręca w prawo w ulicę Sikorskiego. Możemy oczywiście iść tamtą drogą, jednak lepiej pójść mniej uczęszczaną „Muszelką”. Prowadzi ona obok kolejowej wieży ciśnień przez linię kolejową 33, następnie ulicą Świerkową obok cmentarza wojskowego, gdzie spoczywają żołnierze radzieccy z I i II wojny światowej, oraz znajduje się mała kapliczka z charakterystycznymi lwami. Później idziemy skrótem przez las i wychodzimy na Aleję Leśną, którą dojdziemy do centrum.

Długość trasy wynosi około około 43 km (to już z tych bardziej hardcorowych 😀 )

Featured

Szlak zielony 2 Bobrowiska – Łąkorz (Biskupiec)

Kolejna wycieczka stanowi dokończenie zielonego szlaku. W którymś z poprzednich postów doszliśmy nim z Górzna do wsi Bobrowiska, gdzie skręciliśmy w lewo. Szlak natomiast prowadzi dalej prosto przez most kolejowo – drogowy nad Drwęcy do dawnej stacji kolejowej Tama Brodzka. Obecnie stacja mocno podupadła, gdyż ruch osobowy nie odbywa się od 2008 roku.

Niedaleko znajdują się 2 knajpy z dobrym jedzeniem, więc można tam się posilić przed dalszą podróżą. Kolejna część szlaku do złudzenia przypomina wymieniony już szlak niebieski, gdyż również przebiega wzdłuż kilku jezior, tylko prowadzi głównie rynną Skarlanki. Po minięciu stacji Tama Brodzka przechodzimy przez drogę krajową nr 15 i wchodzimy do lasu wzdłuż jeziora Bachotek. Jest to jedno z największych jezior na Pojezierzu Brodnickim, na drugim brzegu znajdują się liczne ośrodki wypoczynkowe, natomiast my idziemy brzegiem raczej bardziej spokojnym i cichym, jedynie gnie nie gdzie możemy natknąć się na wędkarzy albo kajakarzy.

Idziemy w kierunku północnym około 7 kilometrów do końca jeziora. Znajduje się tam charakterystyczna budowla w kształcie orła. Jest to pomnik upamiętniający okolicznych mieszkańców pomordowanych przez hitlerowców podczas II Wojny Światowej.

Obok znajduje się również wiata przystankowa z ławeczkami i stolikami. Krzyżujemy się tu również z żółtym szlakiem pieszym. Koło pomnika szlak zielony skręca w prawo przez Mostek Jadwigi, a następnie po kilkuset metrach skręcamy w lewo wzdłuż kolejnego jeziora, jeziora Strażym. Po drodze mijamy jeszcze małe prawie okrągłe jezioro Skrzynka. Dla miłośników kryminałów warto wspomnieć, że w całej gminie Zbiczno znajduje się trasa śladami powieści Katarzyny Puzyńskiej, która w tych stronach spędziła dzieciństwo.

Nad jeziorem Strażym również jest kilka ośrodków wypoczynkowych, a także ma swoją siedzibę Brodnicki Park Krajobrazowy. Po drodze mijamy również dawny młyn i smażalnię ryb, a także dwa pomniki przyrody – Dęby Adam i Ewa.

Fragment drogi pokonujemy asfaltową szosą, jednak pod koniec jeziora skręca ona w kierunku zachodnim, my natomiast kierujemy się dalej znakami szlaku zielonego na północ wzdłuż rzeki Skarlanki. Ponownie wchodzimy do lasu i mijamy po drodze małe jeziorka – Kurzyny, Dębno i Robotno, przez które przepływa wspomniana wyżej Skarlanka. Po drodze znajdują się 2 drewniane kładki stanowiące przeprawę przez tę rzeczkę.

Dalej mijamy drogę z Cichego do Nowego Miasta, po czym dochodzimy do największego jeziora na naszym pojezierzu, czyli do jeziora Partęczyny. Ma ono powierzchnię 340 ha. Po drodze mijamy również jeziorka, to jest Okonek i Małe Partęczyny i przez osady: Wielgrób, Iwanki i Mec dochodzimy do dużej wsi Łąkorz. Tu szlak zielony skręca w lewo, gdzie się kończy, my natomiast idziemy dalej w kierunku północnym drogą według wskazań do wsi Gaj. Znajdują się w niej domki podcieniowe z charakterystycznymi okiennicami.

Idąc dalej mijamy mostek na rzece Kakaj oraz kolejne dwa jeziorka, mianowicie Dębno (nie mylić z poprzednim jeziorem o tej samej nazwie) oraz Wielki Staw. Idziemy dalej w kierunku północnym, mijamy tory kolejowe i dochodzimy do pierwszych zabudowań wsi Bielice. Idziemy jeszcze około 2 km drogą i dochodzimy do stacji kolejowej Biskupiec Pomorski, gdzie nasza wycieczka się kończy. Z tej wsi można wrócić do Brodnicy pociągiem z przesiadką w Jabłonowie.

Długość trasy – około 35 km

Featured

Szlak żółty część 1 Iława – Ostrowite koło Jabłonowa

Był szlak zielony, był czerwony, był i niebieski, to teraz przyszła pora na żółty 😀 Przez okolice Brodnicy przebiega tylko jeden szlak w tym kolorze, ale za to nie byle jaki i wymaga on dłuższego opisu. Zatem żółty szlak sam w sobie nosi imię Franciszka Łęgowskiego i prowadzi z Samborowa koło Ostródy do Torunia przez Iławę, Radomno, Skarlin, Ostrowite, Górale, Ryte Błota, Bachotek, Tamę Brodzką, Brodnicę, Słoszewy, Radziki Duże, Golub-Dobrzyń, Ciechocin i Złotorię do Torunia i ma długość 191 km. Stanowi on część dwóch innych dłuższych szlaków, jednak nie pokrywają się one w stu procentach na niektórych odcinkach idąc inną drogą. I tak pierwszy z nich to europejski długodystansowy szlak pieszy E-11, który prowadzi z Tallina w Estonii do Hoek Van Hooland w Holandii (w Polsce odcinek z Ogrodnik do Słubic). Drugi to Camino Polaco, jeden ze szlaków w ramach dróg św. Jakuba, które prowadzą do Santiago de Compostella w Hiszpanii. W naszym kraju ten szlak również zaczyna się w Ogrodnikach i kończy w Słubicach. Ja sam póki co przeszedłem tylko w 3 etapach z Iławy do Golubia-Dobrzynia, zatem tylko tyle tu opiszę.

Pierwszy odcinek rozpoczyna się na dworcu PKP Iława Główna. Można dojechać tam z Brodnicy pociągiem z przesiadką w Jabłonowie, podobnie jak do Ostrowitego. Jednak Ostrowite jest pierwszą stacją po zmianie pociągu, a dalej mamy Lipinki, Biskupiec Pomorski (znany nam z zielonego szlaku) oraz Jamielnik (o którym jeszcze będzie mowa w innym poście). Kolejną stacją jest Iława. Wychodzimy z budynku dworca na plac z parkiem, idziemy około 200 metrów prosto ulicą Broniewskiego, następnie skręcamy w lewo zgodnie ze wskazaniami szlaku. Na początku tego etapu będzie nam towarzyszył szlak Camino Polaco, którego symbolem jest tak zwana Muszla Świętego Jakuba.

Dalej idziemy ulicą Wojska Polskiego wzdłuż torów, przechodzimy pod dwoma wiaduktami i po jednym przejeździe kolejowym (raz linia wspomniana już kiedyś linia 353 i dwa razy linia 9 Warszawa Wschodnia – Gdańsk Główny). Po drugim wiadukcie wchodzimy do lasu, gdzie nasz szlak skręca w lewo w szutrową drogę. Idziemy kawałek lasem i znowu dochodzimy do torów, jednak tym razem ich nie mijamy, jedynie idziemy wzdłuż wąską ścieżką (uwaga, po opadach mogą pojawić się w tym miejscu kałuże, mi się też to przytrafiło 😀 ) Po opuszczeniu terenów kolejowych wchodzimy znowu w las i mijamy zabagnione tereny, by osiągnąć Jezioro Łąckie

Idziemy dosyć stromym brzegiem wzdłuż jeziora, a następnie wzdłuż wypływającej z niej rzeczki o wiele mówiącej nazwie Struga 😀 Po drodze mijamy drogowskazy żółtego szlaku i Drogi E-11, które pozwalają nam ocenić ile drogi już za nami, a ile jeszcze musimy przejść.

Cały czas idziemy lasem, mijamy kolejny akwen, tym razem jezioro Czerwone. Później przechodzimy przez osadę Katarzynki z leśniczówką, robimy jeszcze kilka slalomów zawijasów by w końcu wyjść z lasu i dojść do wsi Nowy Ostrów. W międzyczasie jeszcze w lesie szlak Camino skręca w lewo i obchodzi jezioro Radomno, zaś szlak żółty idzie prosto przez wspomniany Nowy Ostrów i przechodzi charakterystyczną kładką przez jezioro. Tam znowu oba szlaki się spotykają, jednak tylko na chwilkę, bowiem dalej Camino prowadzi na Nowe Miasto Lubawskie.

Na drugim brzegu mijamy wieś Radomno z charakterystycznym kościołem pod wezwaniem Najświętszego Serca Pana Jezusa. Przechodzimy przez kilka zawijasów i wychodzimy ze wsi w pola. Tu zaczyna się według mnie bardziej nudny odcinek trasy, po drodze mijamy dawną linię kolejową 250 łączącą kiedyś Iławę Główną z Tamą Brodzką i dalej do Brodnicy. W województwie warmińsko-mazurskim linia na odcinku od Kaługi do Radomna starotorze zostało przekształcone w elegancką drogę rowerową z ławeczkami, śmietnikami i inną infrastrukturą, natomiast na terenie województwa kujawsko-pomorskiego, cytując klasyka „ahh… szkoda k***a gadać, szkoda sz…sz…czępić ryja, na prawdę”. Po minięciu ścieżki rowerowej przechodzimy przez wsie i osady: Szaleniec, Gryźliny z jeziorem o tej samej nazwie oraz Lękarty również z jeziorem i dochodzimy do wsi Skarlin. Warto tutaj wspomnieć, że od Iławy do Radomna szlak jest dosyć wyraźnie i często oznakowany, natomiast w dalszej części znaki na drzewach są mało wyraźne i prawdopodobnie nie odnowione (stan na lipiec 2022, może teraz już jest lepiej) 😛 W Skarlinie mamy kolejne spore jezioro, to jest jezioro Skarlińskie, skąd wypływa rzeczka Skarlanka, przepływająca przez nasze pojezierze i uchodząca do Drwęcy w okolicy Tamy Brodzkiej.

Następnie dochodzimy do drogi wojewódzkiej 538, przechodzimy przez osady Śluzka i Biedaszek, mijamy skrzyżowanie z drogą powiatową do Łąkorza, w którą skręcamy w prawo zgodnie z oznakowaniami szlaku. Po niecałym kilometrze znów skręcamy, tym razem w lewo i wchodzimy do lasu. Przez las idziemy około 6 km, znów musimy uważać na oznakowania, gdyż na tym leśnym odcinku jest sporadyczne i słabo widoczne. Przed końcem lasu krzyżujemy się z zielonym szlakiem i wychodzimy nad jezioro Łąkorz. Przechodzimy dalej przez wieś Łąkorek, tam droga szutrowa zamienia się w asfaltową. Na skrzyżowaniu szlak skręca w prawo, a my razem z nim w kierunku wsi Osetno. W Osetnie po raz kolejny skręcamy w prawo na skrzyżowaniu, tym razem drogowskazy prowadzą do Ostrowitego. Po drodze mijamy żwirownię by w końcu osiągnąć wieś od strony zachodniej, mijając przy tym wspomniane już kiedyś jezioro Ostrowite. Naszą trasę kończymy na dworcu PKP.

Długość trasy około 39 km

Featured

Szlak niebieski 2 Górzno – Wielki Głęboczek

W powiecie brodnickim znajdują się 2 szlaki niebieskie. Pierwszy to już wspomniany w innym poście szlak Brodnica – Ostrowite, natomiast drugi prowadzi z Górzna do ośrodka PTTK w Bachotku i nosi imię Romana Sołtysińskiego (nie wiem czemu niektóre szlaki mają imię, a niektóre nie, może ktoś, coś?) 😀 W linii prostej odległość między tymi dwiema miejscowościami jest niewielka, jednak szlak wije się na odległość prawie 50 km. Warto w tym miejscu wspomnieć, że Górzno jest jednym z najmniejszych miast w Polsce i ma około 1 500 mieszkańców. Dojazd jest bardzo prosty. Możemy wsiąść koło stacji benzynowej Circle K (dawniej Statoil) lub na ulicy 3 Maja. Mamy również kilka przystanków na ulicy Lidzbarskiej, między innymi koło I Liceum Ogólnokształcącego oraz dalej przy skrzyżowaniu z ulicą Boczną. W Górznie ma również swój początek szlak zielony, o którym była już kiedyś mowa. Jednak on prowadzi z rynku w kierunku Brodnicy, a niebieski w drugą stronę koło kościoła Podwyższenia Świętego Krzyża, następnie schodzimy po dwustu kilku schodach z górki (w końcu Górzno) i dochodzimy do przesmyku między jeziorami Górznieńskim i Młyńskim, które łączy rzeka Górzanka. Idziemy dalej szosą i dochodzimy do plaży miejskiej. Później szosa skręca w prawo i prowadzi lekko pod górkę koło Dworku Wapionka oraz Bursy Uczniowskiej Jagódka. W tym miejscu w prawo skręca droga do Leśnictwa Górzno oraz Leśnictwa Nowy Świat, my natomiast idziemy dalej według wskazań szlaku prosto w kierunku wschodnim. Idziemy przez las około 10 km, po drodze mijając oryginalne zarówno drewniane jak i kamienne drogowskazy i dochodzimy do wsi Czarny Bryńsk, gdzie kiedyś znajdowała się siedziba Górznieńsko-Lidzbarskiego Parku Krajobrazowego. Do dziś funkcjonują tam ośrodki agroturystyczne jak i Zielona Szkoła Ekoczar.









Tam szlak skręca w lewo i my razem z nim. Idziemy dalej przez las w kierunku północno – zachodnim i dochodzimy przez osadę Falk do parkingu leśnego i wiaty przystankowej. W tym miejscu znajdują się drogowskazy do Dębu Rzeczypospolitej. Niestety ostatnio jakiś D-E-B-i-L i N-I-E-D-O-R-O-Z-W-Ó-J, bo ciężko to inaczej nazwać, dał popis swojej fantazji i podpalił ten wspaniały pomnik przyrody 😦 Niedaleko znajduję się również Rezerwat Przyrody Jar Brynicy, który również warto odwiedzić. Jednak my idziemy dalej szlakiem niebieskim przez Traczyska, przechodzimy przez most nad wspomnianą już Brynicą, wychodzimy z lasu i dochodzimy do dawnego przystanku kolejowego na linii 208 Gutowo Pomorskie. Idziemy chwilkę wzdłuż toru, jednak na razie go nie przecinamy, dochodzimy do drogi wojewódzkiej nr 544, po czym po jakichś 500 metrach szlak skręca w prawo do wsi Gutowo i dopiero tam przechodzimy przez tor. Idziemy asfaltem, potem skręcamy w lewo w polną drogę. Dalej szlak prowadzi przez wsie Zembrze, Janówko i Mały Głęboczek, jednak w tym miejscu muszę przyznać, że zgubiłem szlak na kilka kilometrów i poszedłem drogą przez wsie Samin i Trepki, mijając po drodze malownicze pagórki i jezioro Trepkowskie. Następnie szedłem niedaleko wsi Długi Most, gdzie znajduje się również leśniczówka.

Szlak „odnalazłem” dopiero nad malowniczym jeziorem Sopień, na którego brzegu znajduje się kilka ośrodków agroturystycznych z małą plażyczką. Co prawda jezioro to geograficznie nie leży na Pojezierzu Brodnickim, tylko na Garbie Lubawskim, ale administracyjnie znajduje się w powiecie brodnickim w gminie Brzozie. Idąc dalej szlakiem wzdłuż brzegu natrafiamy na swoistego rodzaju ścieżkę edukacyjną z nazwami drzew. Kolejna część trasy prowadzi po podmokłych terenach położonych niedaleko doliny Drwęcy. Tam również można zgubić szlak, gdyż znaki nie występują regularnie i trzeba mieć się na baczności (przynajmniej w tę stronę, nie wiem jak z powrotem). Dodatkowo jeden odcinek prowadzi przez zarośnięte chaszcze i zaczyna się zwaloną kłodą w poprzek drogi, także nawet rowerzyści mogą mieć problem z przedostaniem się 😛 W końcu szlak dochodzi do drogi krajowej nr 15 w miejscowości Topiele i skręca w lewo do mostu na Drwęcy. Znajduje się tam miejsce wodowania kajaków. Tę część szlaku omówimy w osobnym poście. Ja jednak zakończyłem wycieczkę idąc w prawo do przystanku PKS Wielki Głęboczek.

Łączna długość trasy wynosi około 35 km

Featured

Szlak niebieski 1 Ostrowite koło Jabłonowa – Brodnica

Kolejna trasa prowadzi z Ostrowitego koło Jabłonowa (jeszcze jest Ostrowite koło Golubia i koło Rypina) niebieskim szlakiem do Brodnicy. Jest to według mnie jedna z ładniejszych tras w okolicy, prowadzi wzdłuż rzeki Brodniczki, nazywanej przez lokalnych Strugą Brodnicką, która łączy 8 jezior i stanowi jedną z rynien polodowcowych na Pojezierzu Brodnickim. Jeziora rynnowe charakteryzują się tym, że są stosunkowo długie, wąskie, głębokie i mają strome brzegi. Trasa zaczyna się na dworcu PKP Ostrowite. Dojedziemy tam pociągiem z Brodnicy. Z naszego miasta niestety jeżdżą obecnie tylko składy duńskiego przewoźnika Arriva w kierunku Grudziądza przez Jabłonowo Pomorskie, oraz jeden pociąg TLK z Gdyni do Katowic. Oczywiście biletu nie kupimy w kasie, bo takowa jest zamknięta od grudnia 2009 roku, więc musimy nabyć go w pociągu lub przez internet. Zatem wsiadamy w „arrivkę” i przez Najmowo i Konojady dojeżdżamy do Jabłonowa. Tam przesiadamy się na pociąg PolRegio w kierunku Iławy. Ostrowite jest zaraz pierwszą stacją, więc nawet nie warto siadać. Swój początek przy dworcu ma też szlak zielony, który prowadzi w lewo do Łasina, a nasz skręca w prawo przez tory kolejowe linii 353 do wsi Ostrowite. Przez pierwsze kilka kilometrów towarzyszy nam również szlak żółty. Najpierw mijamy Jezioro Ostrowickie. Nie należy ono do rynny brodnickiej, jednak jest bardzo malownicze. Dalej przechodzimy koło zabytkowego dworu, zabudowań byłego PGR-u oraz kościoła.

Kościół św. Jakuba Apostoła w Ostrowitem

Tam wraz ze szlakiem skręcamy w lewo i mijamy kilka sklepów spożywczych oraz szkołę podstawową. Po około kilometrze żółty szlak skręcał w prawo, a niebieski w lewo. Dalej dochodzimy do jeziora Głowińskiego, które rozpoczyna zarówno rynnę brodnicką jak i drugą, prowadzącą przez jeziora: Ciche, Zbiczno i Strażym (gdzie z kolei oddziela się trzecia rynna rzeki Skarlanki) do Bachotka. Nad tym jeziorem mijamy też leśniczówkę Rosochy oraz tuje stanowiące pomnik przyrody. Następnie przechodzimy obok jeziora Mieliwo. Jest ono jedno z najmniej dostępnych jezior na pojezierzu, przez to panuje tam cisza i spokój. Stanowi ono również leśny rezerwat przyrody, utworzony w celu zachowania ze względów naukowych i dydaktycznych fragmentu lasu mieszanego z udziałem buka na granicy jego zasięgu na Wysoczyźnie Dobrzyńskiej. Kolejne jest jezioro Sosno – jedno z najdłuższych na pojezierzu. Od strony Zbiczna znajduje się kilka ośrodków wypoczynkowych. Przecinamy szosę ze Zbiczna do Sumowa, wchodzimy znowu do lasu i mijamy jezioro Łąki (Najmówko). Później przechodzimy przez wieś Foluszek, gdzie znajduje się średniowieczny gród o tej samej nazwie. Następnie szlak skręca w prawo i mijamy dwa małe okrągłe jeziorka – Czortek i Popek. Przypominają one oczka polodowcowe. Później znowu mamy na drodze kilka zawijasów, to znaczy zakrętów w prawo i w lewo, wychodzimy z lasu i mijamy wieś Anielewo. Stamtąd szlak kieruje nas już kierunku Brodnicy. Po drodze jest jeszcze jezioro Wysokie Brodno, jednak nie widać go bezpośrednio ze szlaku. Warto zatem na skrzyżowaniu skręcić w lewo według drogowskazów na Lisa Młyn i idąc kilkaset metrów dosyć stromym wąwozem z górki dochodzimy do miejsca, gdzie znajduje się zabytkowy młyn wraz z ośrodkiem agroturystycznym nad tym jeziorem. Wracamy do skrzyżowania i idziemy dalej przez las by dotrzeć do ostatniego na trasie jeziora Niskie Brodno. Leży ono już administracyjnie na terenie miasta Brodnicy. Znajduje się tu plaża miejska, która w 2022 roku przeszła renowację. Idziemy dalej i dochodzimy do miejsca, gdzie w poprzednim poście szlak czerwony odchodził od niebieskiego i idziemy dalej w stronę centrum.

Featured

Szlak czerwony Brodnica – Jabłonowo Pomorskie

Szlak czerwony im. Tadeusza Baczyńskiego w początkowej fazie pokrywa się ze szlakiem niebieskim. Zaczyna się koło dworca PKP w Brodnicy i prowadzi ulicą Dworcową do skrzyżowania z ulicą Sądową, gdzie skręca w prawo, po czym na kolejnym skrzyżowaniu ponownie skręca w prawo w ulicę Wiejską. Dalej prowadzi koło Szkoły Podstawowej nr 3, szpitala miejskiego przez tory (a właściwie już tylko jeden tor, bo drugi został zaorany :P). W dalszej części idziemy ulicą Niskie Brodno do rozstaju, na którym droga asfaltowa skręca w prawo przez mostek nad Strugą Brodnicką, my natomiast kontynuujemy naszą trasę prosto drogą po tak zwanych kocich łbach, jednak tylko chwilkę, bowiem za około 300 metrów po prawej stronie pojawia nam się jezioro Niskie Brodno, a nas strzałka czerwonego szlaku kieruje w lewo wąską ścieżką pod górkę wzdłuż torów, a następnie przez tory i znowu przez około 2 kilometrów wzdłuż. Po drodze mijamy dawny wiadukt nad nieistniejącym już odcinkiem linii kolejowej 209 (dla nie wtajemniczonych, był to odcinek od Brodnicy przez Drużyny, Małki i Golub-Dobrzyń do Kowalewa Pomorskiego. Jest to ta sama wspomniana wyżej „zaorana” linia). W sumie wiadukt istnieje cały czas, jednak jest nieprzejezdny dla aut, jedynie można go pokonać z buta, wspinając się na położone tam kamienie. Następnie krótko idziemy przez las i w delikatnym wąwozie, po czym wchodzimy do wsi Kruszynki, a potem przechodzimy przez Kruszyny Szlacheckie. W dalszej części przechodzimy dwukrotnie przez tor kolejowy linii 208 (Działdowo – Brodnica – Grudziądz – Chojnice), po czym dochodzimy do drogi wojewódzkiej nr 543, którą przecinamy we wsi Grzybno. Dalej szlak nas kieruje przez Bobrowo i Wądzyń nad jezioro o tej samej nazwie. Warto w tym miejscu zboczyć ze szlaku około 500 metrów w prawo do wieży widokowej nad tym jeziorem. Następnie szlak prowadzi nas polami przez Lembarg i Jaguszewice, w których to po prawej stronie można dostrzec dawne grodzisko i Piecewo do Jabłonowa Pomorskiego, którego osiągamy przechodząc pod wiaduktem kolejowym (a jakże). Górą przebiegają dwie linie kolejowy: wspomniana już linia 208 oraz linia 353 ze Skandawy do Poznania Wschód. Przy okazji mijamy jeszcze wieś Jabłonowo-Zamek, po czym wchodzimy do miasta właściwego. Dalej idziemy ulicą Grudziądzką pod kolejnym wiaduktem kolejowym, po czym skręcamy w lewo w ulicę Główną. Na skrzyżowaniu z ulicą Mostową widzimy drogowskaz w lewo na Świecie nad Osą oraz Płowęż. Szlak czerwony również w tym miejscu skręca, jednak my idziemy dalej prosto i dochodzimy do dworca kolejowego w Jabłonowie, gdzie nasza wędrówka ma swój kres.

Featured

Szlak zielony 1 Górzno – Brodnica

Trasa zaczyna się na Rynku w Górznie koło przystanku PKS. Dojazd do tego miasta opisałem w wycieczce do Głęboczka. Swój początek ma tam również szlak niebieski, jednak on idzie w kierunku południowo-wschodnim w stronę wsi Karw, a zielony w kierunku północno-zachodnim w stronę Brodnicy. Od Rynku kierujemy się ulicą Kościuszki i 11 Listopada do skrzyżowania z ulicą 3 Maja, na którym skręcamy w prawo. Dalej idziemy krótki fragmencik asfaltową drogą, jednak wkrótce skręca ona w lewo, a my wchodzimy w ulicę Gajową stromym spadkiem w prawo. Mijamy po drodze malownicze górzyste tereny z lasem sosnowym. Z Górzna docieramy do Rudej (tak, to jest nazwa wsi), potem skręcamy w lewo do Zaborowa i Miesiączkowa. Idziemy dalej przez pola i dochodzimy do rzeki Pissy, która kiedyś stanowiła granicę między zaborem pruskim i rosyjskim. Idąc dalej tą ścieżką docieramy do Grążaw, gdzie mijamy cmentarz oraz kościół. We wsi skręcamy w lewo i chwilę idziemy chodnikiem wzdłuż drogi wojewódzkiej nr 544, po czym szlak kieruje nas w prawo. Dalej wchodzimy do lasu i mijamy 4 razy 😮 linię kolejową 208. Obecnie ten odcinek linii jest nieużywany, aczkolwiek plany są ambitne 😀 Po czwartym minięciu torów koło kapliczki zielony szlak skręca w prawo na most drogowo-kolejowy nad Drwęcą, a my skręcamy w lewo w stronę Bobrowisk. Tam mamy ścieżkę dydaktyczną, na której końcu znajduje się wieża z widokiem na Dolinę Drwęcy, która jest Obszarem Natura 2000 i rezerwatem przyrody. W dalszej fazie możemy iść ulicą Boczną i przez tory linii kolejowej nr 33 lub Krańcową i przez wiadukt nad tą linią, w obu przypadkach dojdziemy do ulicy Lidzbarskiej, którą dalej dojdziemy do centrum miasta.

Rynek w Górznie, początek szlaku
Porzucone pomniki, czy tam rzeźby pod Górznem
Widok na las w okolicy wsi Ruda
Rzeka Pissa w okolicy Miesiączkowa, dawna granica zaboru pruskiego i rosyjskiego
Ta sama Pissa, tylko z drugiej strony mostu
Wieża widokowa w Bobrowiskach
Widok z ulicy Bocznej na Brodnicę, w tle widoczna Wieża Krzyżacka
Podgląd trasy, około 24 km

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij